Wino i haszysz/Wino Mordercy

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Charles Baudelaire
Tytuł Wino Mordercy
Pochodzenie Wino
Wino i haszysz
Wydawca E. Wende i S-ka
Data wyd. 1926
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Bohdan Wydżga
Źródło Skany na Commons
Indeks stron

WINO MORDERCY.

 
Ha, niema żoneczki! Dusza pijana
Ile chce pić może. Pić moje prawo,
Bom sobie to prawo zarobił krwawo. —
Nie będę jej krzyków słuchał co rana!

Szczęśliwym, jakby mi królestwo dali:
Słoneczko pogodne, wietrzyk balsamy…
Chodzę sobie gdzie chcę… Czas taki samy,
Jak w ten rok… kiedyśmy się pokochali.

— Pić! Żeby się napić, ledwie by stało
Dla mego pragnienia wódki i wina —
Słuchajcie, to moja miara jedyna —
Ile trumna strzyma! — A to nie mało.

Czy pana na trumny nie stać ogromne?
Tożem ja ją na dno zepchnął do studni —
Cembrowin dorzucił! — W głowie wciąż dudni…
— Wiem, gdzie jej mogiła — ho, nie zapomnę!


Chytrzem ją wywabił... Mówię jej: „Za to,
Com naponiewierał, nie bądź mi krzywa;
Chodź za miasto — stara miłość odżywa:
Będziem się kochali, jak w one lato.

Przyjdź na szlak, gdzieś nieraz ze mną chadzała“.
Taka nieszcęśliwa, znać, dola trupia
Była jej pisana, — bo przyszła głupia!
— Ot, bez rozumuśmy wszyscy bez mała!

Choć pomizerniała, lecz ładna była,
A przeklęte serce do niej mnie parło
Jak do wódki. — Ażem chwycił za gardło
I rzekł: „Tu godzina twoja wybiła!...“

Hej, tłuszczo pijacka! czy choć jednemu
Myśl by przyszła: z wina sporządzić całun —
I pić, pić na umór — wódkę, czy ałun?
Gdy jest — pić pozwolę z sobą takiemu!

Ha, nikomu?! Gady! Tłuszczo smrodliwa —
Bez duszy, bez czucia, bez serc, bez siły!
Czy kiedy choć chwilę wasz mózg opiły —
No — czy zaznał, co jest żądza prawdziwa:

Z pochodem przeklętym wężów nudności,
Patrzących zielono z flasz jadowitych,
Szydzących plugawie z łez z winem pitych —
Przy szczęku łańcuchów, chrobocie kości?!


Otom sam, jak palec — wolny i hardy!
Więc jeszcze tej nocy na śmierć się spiję.
Słuchać hołota! Nim północ wybije,
Położę swą głowę tam, na bruk twardy —

Bez żalu, wyrzutów — jak pies bezdomny!
Wóz naładowany brukiem i błotem
Najedzie z ponurym na mnie gruchotem —
Jak kat prosto na mnie! Ów wóz ogromny
 
Niech zmiażdży tę czaszkę — łeb bez sumienia —
Lub niech przez pół przetnie — porwie wnętrzności.
Drwię z niego, ze śmierci — tak jak z Wieczności,
Z Boga, czy Szatana — i z Odkupienia!




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Charles Baudelaire i tłumacza: Bohdan Wydżga.