Tatry w dwudziestu czterech obrazach/XV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Maciej Bogusz Stęczyński
Tytuł Tatry w dwudziestu czterech obrazach
Podtytuł skreślone piórem i rylcem przez Bogusza Zygmunta Stęczyńskiego.
Wydawca Księgarnia i wydawnictwo dzieł katolickich, naukowych i rolniczych.
Data wyd. 1860
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
XV.

Zajęci ciekawością widzenia, gdzie płynie
Woda od pięciu stawów, co w zaroślach ginie:
Nad któremi kamienie ogromne wystają,
I dalszy widok oku sobą zasłaniają....
A kozodrzew széroko rozścieliwszy głogi,
Myli przejście i gubi i utrudza nogi.
Lecz przewodnik wiadomy wszystkiéj tu przyrody,
Zapewnia: iż przyjdziemy do Siklawéj-wody;
A wiodąc nas przez różne zakręty i złamy,
Zaprowadza w okropne do przebycia tamy,
A zawsze coraz niżéj — aż po trudach wielu
Przychodzimy nieznacznie do głównego celu:
Ogromna masa wody z wysoka się rzuca,
I spokojność ustroni grzmotami zakłuca;
I wściekłemi bałwany toruje łożysko,
I w miejscu swego spadu kłębuje się nisko;
I dąsa się, i pryska wysoko pianami,
I rozbija się w skałach i trzęsie skałami!
I przeciwko granitom — zbytnie popędliwa,
Na pomoc swoją czasu siły przywoływa;
A woda chociaż miękka, a czas za leniwy,
Przecież pryska i niknie granit uporczywy;
Jest-to nieustająca walka téj natury,
Nad którą zadumały się Roztoki-góry,


Rys. z nat. 1851 i rytow. B. Stęczyński 1860.
Siklaw.

I przegibami swemi, jakich wiele mają,
Nic innego nie głoszą — tyłku powtarzają
Odgłosy pełne gniéwu, trwogi, okropności,
I pełne na przemianę miłéj ciekawości:
Już jesteśmy po wielu trudach brzegu blisko —
I spaniałe i straszne razem widowisko!?
Witaj pyszny Siklawie! tych opok ozdobo!
Pozwól nam przypatrzyć się i nacieszyć tobą!
Twojéj wzniosłéj piękności nie można zaprzeczyć,
Lecz gniéwasz się! jakbyś chciał tę skałę zniweczyć!?
Czyliż i nas ze sobą chcesz zabrać koniecznie,
I w swojéj niezmierzonéj toni zgubić wiecznie?....
Ha! jeźli zgrzeszyliśmy przeciw swéj krainie,
Przeciw Bogu, ludzkości, niech każdy tu zginie!
A kto ma serce czyste, zdrożności nie broi,
Ten śmiało, bez przypadku na brzegu ostoi;
Ten pojmie tych żywiołów możną okazałość,
I wielką myśl natury i dobraną całość! —
O! ta wodna poezyja, te gwałtowne szumy,
Niweczą w sercu człeka wszelki zaród dumy...
I dają poznać wiecznie swą krzepką młodością,
Że człowiek jest żyjącą słabą nikczemnością,
Że życia tak drogiego nie długie ma trwanie,
Że powinien w naturze mieć zamiłowanie;
Naturę rozpoznawać, nią życie osładzać,
I cudnemi jéj wdzięki swéj duszy dogadzać. —
O radości! możemy jawem téj przyrody,
Stanąć chlubnie pomiędzy obcemi narody;
I cieszyć się wzajemnie i wzajemnie słynąć,
Że łaskawa natura niechcąc nas pominąć:
Zostawiła nam w Tatrach pysznego Siklawa,
Co tak oko i duszę swym wdziękiem napawa!....

Jest igrzyskiem z żadnemi cudy nie zrównaném,
Przy którém tylko milczeć, hołd oddać kolanem;
Ślubować uroczyście, z granic swojéj ziemi
Nie jeździć w obce kraje — ale rodzinnemi
Pięknościami cieszyć się, i na swéj zagrodzie
Żyć szczęśliwie, spokojnie w miłości i zgodzie!
Bo cóż trzeba nam więcéj nad bogactwa owe,
Co zawsze piękne, wzniosłe i cudownie nowe;
Przy których nie ustaje zapał i wrażenie,
Zdrowie, humor — a czasem sprzyja i natchnienie!







Rys. z nat. 1851 i ryt. B. Stęczyński 1860.
Ścieszka od Pięciu Stawów do Morskiego-oka.
Nakładem Księgarni Katolickiéj w Krakowie.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maciej Stęczyński.