Sztuka u Słowian, szczególnie w Polsce i Litwie przedchrześcijańskiéj/XXVII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Sztuka u Słowian, szczególnie w Polsce i Litwie przedchrześcijańskiéj
Wydawca Wydawnictwa drukarni A. H. Kirkora i sp.
Data wyd. 1860
Miejsce wyd. Wilno
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
XXVII. WPŁYWY OBCE NA SZTUKĘ SŁOWIAŃSKĄ.

Mówiąc o runach, wskazaliśmy już prawdopodobne ich pochodzenie, i napomknęliśmy o stosunkach Fenicjan ze Słowianami, które trwały do końca drugiéj wojny punickiéj, to jest do 201 r. przed Chrystusem. Wszędzie gdziekolwiek zawijali ze statkami swojemi Fenicjanie, ślady run się znajdują, w Hiszpanji, Brytanji, Skandynawji, i na wybrzeżach bursztynowych morza Baltyckiego. Kraj, obfitujący w bursztyn, w najściślejszych być z niemi musiał stosunkach, i równocześnie z innemi pismo mógł przejąć.
Handel Fenicjan bursztynem (O d. VIII. 296. — XV. 460.), nie ulega najmniejszéj wątpliwości, chociaż krom wspomnień pisanych, innych po nim śladów nie zostało. Znaleziono wprawdzie w Pyhla na wyspie Oesel monetę, która długo za fenicką uchodziła, ale się przy ściślejszym rozbiorze okazała powtórzeniem typu daleko późniejszém. Mybyśmy i znajdowane w Skandynawji zabytki Egipskie i odkryte w Szwekszniach bożki, mieli za dowód handlu z Fenicjanami najdobitniejszy. Zresztą ziemia nam jeszcze nie wszystko oddała, w jéj łonie znajdą się materjalne dowody faktu, mającego za sobą wielkie już prawdopodobieństwa.
Dobitniéj dzieje i wykopaliska różnych czasów świadczą o stosunkach dawnych ziem słowiańskich z Grecją, a u Skandynawów nawet ziemie przyległe morzu Czarnemu, zarówno z przestrzenią rozdzielającą Baltyk od Euxynu, zowią się ogólnem nazwaniem Griklandji, Grikum, Grecji. — Osady krótkotrwałe Fenicjan nad Dniestrem (Tyras), i silne potem emporje greckie, nad brzegiem morza Czarnego założone, u ujścia Dniepru (Borysthenes), Olbja i handel jéj, stosunki z głębią kraju rozszerzały tu sztukę, język i obyczaj grecki, naśladowany przez Scythów i podbitych przez nich Słowian. Mamy tego dowody w pomnikach czysto greckiéj sztuki, znajdowanych naprzód w okolicach morza Czarnego, następnie w głębi kraju, i aż na wybrzeżach Baltyku; mamy wyraźny ślad w słowach przez Diodora wyciągnionych z Hekateusza, świadczących, że Grecy odwiedzali kraj Hyperboreów a nawet kosztowne w świątyniach tutejszych zostawiali dary, z napisami greckiémi. (Kai ton ’Ellenon tinas mytologous parabalein cis ’Y perboreous, kai anathemata polytele katalipein. Grammasin Ellenikois epigegrammena. Diod. Bibl. Istor. Ed. Bipont. V. II. 135.)
Minąwszy ruiny Olbji i rumowiska miast przyległych, daléj już w średzinie kraju, w ziemiach odwiecznie słowiańskich, były osady greckie (Gellonów-Hellenów), ułatwiające handel, brzegów morza Czarnego, kolonistów, z wybrzeżami bursztynowemi Baltyku.
Herodot powiada, że wychodźcy z Euxynu, wśród Gellonów w Scythji, mieli osadę ułatwiającą im handel bursztynowy z północą; a opis jéj słusznie uderzył Szaffarzyka, przypomnieniem miast słowiańskich. Z niego wnosić już można o zmieszaniu się tu charakteru greckiego z miejscowym słowiańskim w świątyniach, na wzór grecki, ale z drzewa budowanych i rzeźbionych.
D-r Kruse, czas, w którym Grecy drogę do wybrzeżów bursztynowych znaleść mogli, naznacza na wiele lat przed Aleksandrem Wielkim. Wszędzie też po ziemi Słowiańskiéj, są jeszcze żywe ślady tego związku z Grecją, przez jéj emporje; monety, sprzęty, wyroby sztuki rozsypane są w mogiłach, kurhanach i zaryte w ziemi, która je codziennie na świadectwo oddaje.
W Ukrainie bogate tego rodzaju odkopano już zabytki, na których sztuka grecka, wycisnęła swe piętno. Któż naprzykład nie dójrzy jéj w naczyniach (Grabowski. VIII. d.) glinianych, znalezionych między Piszczalnikami a Łazurcami, w diotach ze Skwiry i Taraszczańskiego (Grabowski. X.), w przepysznéj nalewce z miedzi korynckiéj (Grabowski. XI. 6.), z pod Piszczalnik, w amforze tamże znalezionéj (XI. a.), w piękném naczyniu malowaném z Kaniowskiego, i tylu innych szczątkach, które są lub czysto greckie, lub wybornie naśladowane. — Na jednym z medaljonów złotych, blaszkowatych ze Skwiry, daje się widzieć wyraźnie młody Bacchus, otoczony zwojami winnych latorośli; ale takich przykładów zabytków sztuki greckiéj, w kraju naszym, mnóstwo.
Rodzaj małego Priapa, osadzonego na ozdobném kółku, znalezioném we wsi Osocie w pow. Czehryńskim, należy także do wyrobów sztuki greckiéj, był to rodzaj amuletu zapewne (Grabowski, T. XIII. a. b.).
Figurka ta lana z bronzu, całkiem naga, dosyć dobrych proporcij, ale w stylu pół barbarzyńskim, zdradza szczególniéj pochodzenie swe fallusem i ozdobami kółka, na którém była osadzoną.
Tu wspomnieć także należy, owe bronzowe starożytne hełmy greckie, znalezione na Ukrainie, wraz z innemi starożytnościami, o których wyżéj mówiliśmy: amfory, diotas, medaljony, urny, naléwki i wielką ilość monet greckich, która się na całéj przestrzeni Słowiańszczyzny odkopuje. Wspomina o ostatnich w okolicach Kijowa, nad Dnieprem, Müller (Samml. russ. Geschich. B. XII., zob. podróże Guldenstädt’a.).
W r. 1824, w miejscu, które wedle D-ra Kruse, idącego za Ptolomeuszem, miało właśnie być dawną targowica zwaną Ascaucalis, w W. Ks. Poznańskiém, niedaleko Bydgoszczy pod Szubinem, odkopano bardzo starożytne monety greckie, opisane przez Lewezow’a, (Berlin. 1834. Ueber mehrere in Grossherz: Posen gefundene uralte griechische Münzen. v. D. K. Lewezow). Monety te mają pochodzić z Aeginy, Cyzyku, Athen i Olbji, z lat 460 — 358 przed Chrystusem i w części są tak zwanemi quadrata incusa.
D-r Kruse uważa, że wiele grobowców Pomorza i Rugji są niemal greckie, tak silne noszą piętna wpływu greckiego, który się aż tu rozciągał. Na Żmudzi w r. 1707. (Bayer, De numo Rhodio in agro Sambiensi — Opusculi), odkopano monety greckie Rhodos; tamże w r. 1798, w Welchubeniku w dole bursztynowym znaleziono pieniądz srebrny grecki ateńskiéj Rzptéj, bity zdaniem znawców na lat 100. przed Chrystusem (Vater, Sprache alt. Preuss.). Pod Rygą, oprócz posążku greckiego, znaleziono w mogile trzy pieniążki greckie, z których jeden taficki; w Koltzen monety Demetrjusza Poliorcetes’a (294 — 287) tamże, tetra-drachmy wyspy Thasos, i srebrny pieniądz Syrakuzański; w Inflantach, Kurlandji różnemi czasy, odkrywano bronzy miasta Panormos (w Oesel), Cyreny (Dreymansdorf), miasta Neapolis (Dorpat).
Tu przypomniemy także figurkę z pod Koltzen bronzową, która jak się z rozbioru bronzu okazuje, jest wyrobem greckim — i tegoż pochodzenia złomek, przechowujący się w Muzeum w Mitawie, znaleziony w Hasenpot. Obie te figurynki, obok monet greckich znalezione być miały.
Podobieństwo znajdowanych w mogiłach sprzążek, spinek lamp, i różnych szczątków glinianych i bronzowych, do starożytnych, tak jest bijące w oczy, że się nad niem obszerniéj rozwodzić nie widziemy potrzeby; zwróciło ono już uwagę pierwszego, który o urnie słowiańskiéj pisał, nie próżno porownywając ją i zabytki z nią znalezione do Italskich. Wśród drobnych wyrobów bronzowych, że inne podobieństwa pominiemy, znajdujemy często, jako ozdobę użytą, lirę starożytnych. Zresztą i w języku nadbaltyckiéj Litwy, Kurów, Prusaków, są ślady stosunków z Grekami, (cf; C. G. Mielcke. Wörterbuch. Königsb. 1800. Przedmowa).
Między bóstwami w Prilwitz znalezionemi i okolicach, które rysują Masch i Potocki, wiele zdaje się być greckiego pochodzenia; szczególniéj kilkakroć powtórzone chłopię z napisem OPORA (u Masch’a. f. 30 — 100.), które znajduje się i w Potockim (J. Potocki. T. 29. 106.), i kilka innych małych posążków, (105. 107. 108. 109. 110. 111.).
Nówsi badacze Mytologji słowiańskiéj, z podziwieniem i ubolewaniem wskazują, w starych kronikarzach naszych, te miejsca, w których oni o bogach dawnych Słowian i Polski mówiąc, porównywają ich z mythami greko-rzymskiemi, zowiąc jak Długosz, Jesse Jowiszem, Ladę Marsem, Dziedzilję Wenerą, Niję Plutonem, Marzannę Cererą, i t. p. Może być, że to zrównanie ich z sobą, nie dość ścisłego zastanowienia się jest owocem, ale to pewna, że Słowianie wiele mythów, obrzędów i zwyczajów przejęli od Rzymian, z którymi, od pierwszych zwłaszcza wieków po Chrystusie, byli w stosunkach ciągłych, i nie mniejszych od reszty Europy, już to bezpośrednio, już przez ludy, z któremi się kojarzyli lub wojowali. Wprawdzie Słowianie mieli własną wiarę, jak rzymska i grecka, pochodzącą ze wspólnego źródła, ze wschodu, i wyrobioną właściwym sposobem, mieli obrzędy i zwyczaje narodowe, ale polytheizm wszędzie przybierał cudze bogi, i z natury swéj był nie tylko tolerującym, ale nawet przyswajającym. Rzymianie żadnemu z narodów podbitych, nie narzucali swojéj wiary, i owszem wiemy, że wszelkie bóstwa podbitych i sprzymierzonych wcielali do swojego Pantheonu; niemniéj jednak wiele z ich mythologji przyrosło do słowiańskiéj.
Ślady tego wpływu, greko-rzymskiego świata, przy rozbiorze grobowych pomników i pozostałości starożytnych, stają się widoczne tak, że ich zaprzeć niepodobna; nikt na to przecie szczególnéj niezwrócił uwagi, i Kollar szukał Słowiańszczyzny w Italji, zamiast ukazania związku, jaki między Rzymem a Słowiańszczyzną exystował.
W najstarszych grobowiskach, poprzedzających wpływ rzymski, w mogiłach epoki kamieni, a nawet bronzu, którąby można odnieść do stosunków z Fenicjanami, jeszcze niema śladów téj styczności i ścisłego związku, w późniéjszych wpływ grecko-rzymski coraz się staje wybitniejszym. Nie potrzebuję powtarzać, że żywym dowodem związków tych są znajdowane w mogiłach pieniądze, pierścienie, zapinki, rzeźby, posążki, czysto greckie, lub rzymskie, w wyrobach nawet słowiańskich naśladowanie jest jawnem. Kształty urn, zawarte w nich kółka gliniane i bronzowe, lampy grobowe, bronzowe Infundibula, przypominają co chwila grobowce etruskie, greckie i rzymskie.
Pieniądze greckie z epoki o kilka wieków poprzedzającéj Chrystusa Pana, rzymskie lat późniéjszych, natrafiamy w wielkiéj liczbie. Od brzegów morza Czarnego, ślad wpływu Grecji, jéj zbroje, jéj bronzy, monety, diotas, naczynia malowane, sięgają w głąb kraju od wieków słowiańskiego i ukazują się aż nad Baltykiem. — Tu znowu ku zachodowi, na drodze handlowéj rzymskiéj, od brzegów bursztynowych, w Pomorzu, w Słowiańszczyźnie południowéj, pełno śladów rzymskich, a grobowce wskazują, że i obrzędy towarzyszące pogrzebom do rzymskich się zbliżać musiały. Są w nich urny pokrywane zbrojami, hełmy, lampy, style, fibulae, infundibula, kółka całkiem rzymskie, kształtami, wyrobem, umieszczeniem. Na Pomorzu, w Prusiech, Inflantach, w Kurlandji, co krok natrafiamy na ślady czynnego handlu, związków i naśladownictwa. Nie powiadam, ażeby te kraje wyrzekły się siebie, naśladując Greków i Rzymian, ale że od nich wzięły wiele, to pewna. Znikły ubrania, ale szczątki tego, co ubiór utrzymywało, co go spinało i wiązało, dozwalają się domyślać stroju na sposób starożytny, płaszczów w rodzaju togi. Kobiecy strój był może więcéj narodowy, bo kobiety u domowego ogniska, zawsze dłużéj zachowują obyczaj kraju swego, ale i w nim szpilki, iglice, diademata, często są rzymskiego smaku.
Świat więc starożytnych, nie był bez wpływu na Słowiańszczyznę i Litwę, którego dotąd niedosyć uznano i widzieć nie chciano, na który my wskazujemy tylko. Być może, że zostaniemy zakrzyczani przez zapamiętałych zwolenników samoistności słowiańskiéj, ale niemniéj, prawdę, która dla nas jasno z tych szczątków świeci, wypowiedzieć musimy. Chcielibyśmy tylko dać się jasno zrozumieć. Nie zaprzeczamy, żeśmy mieli charakter własny w żywocie społecznym, w obyczajach, żeśmy obce elementa przyswoili na własność naszą i przerobili je zupełnie, ale żywiołów tych byt, jest wszędzie widoczny; potrzeba je za cóś w przeszłości rachować: zaprzeć ich niepodobna. Dla czego dotąd za mało na to zwrócono uwagi, niewiem, może, żeśmy pracowali naprzód nad wydobyciem pierwiastku czysto słowiańskiego, chcąc go ukazać i wyjaśnić, ale czas wreście i na obce zwrócić uwagę.
Mniemanie nasze, silniejszych nad już przywiedzione nie zdaje się potrzebować dowodów; przypomnim tylko w Masłowie na Szląsku znaleziony posążek (genjusz śmierci), z pojęcia słowiańskiego, utworzony przez artystę obcego, w Kurlandji greckie bronzy, Priapa ukraińskiego, i t. d. W sprzętach pełno najzupełniéj rzymskich bransolet, sprzążek, pierścieni, stylów, lamp, kółek, paterek, i t. p., niektóre z nich są robotą rzymską, inne jéj naśladowaniem mniéj więcéj zręczném.
Nie wątpię, że i w pięknych, dla nas zaginionych rzeźbach, o których wspomina życiorys ś. Ottona, wpływ rzymskiego smaku i sztuki był widoczny; w prilwitzkich bogach, gdybyśmy je za autentyczne przyjęli, nie pojęta jest mieszanina stylu starożytnych i barbarzyńskiego. Ale i w Grecji czyż nie znajdujemy obok najpiękniejszych bronzów, innych, co kilką prostemi linjami, przedstawiały niezgrabnie postać ludzka? obok arcydzieł i arcymistrzów, niewprawnych rzemieślników i samouków?
Jak nierozsądnie byłoby wszystko u Słowian widzieć i tłumaczyć po staremu rzymską mythologją, tak znowu zaprzeczyć jéj wpływu i związku, śmiesznym by było i fałszywym patryotyzmem.
Zresztą historyczne fakta przychodzą tu w pomoc na wytłumaczenie stosunku ze światem starożytnym.
O krainie bursztynu i Erydanie, Grecy już wiedzą na VIII. wieków przed Chrystusem, w V. Herodot obszernie już opisuje osady greckie, na wybrzeżach morza Czarnego, i wskazuje że handel ich i stosunki, głęboko wewnątrz kraju sięgały; w III. wieku u Tymeusza, znajdujemy wspomnianą ziemię Wannów czyli Wenedów.
Coraz częstsze i stalsze są stosunki Słowiańszczyzny w wiekach następnych, z Grecją i Rzymem. Kupcy Wenedyjscy, jako więźnie zjawiają się na dworze Prokonsula Gallji Metellusa Celera. Na lat 50 przed Chrystusem Panem, są ślady przybycia Rzymian, nie poraz pierwszy zapewne, do kraju Wenedów i Litwinów, za Juljusza Cezara i Augusta.
W Plinjuszu, w Tacycie, już Słowiańszczyzna coraz jaśniéj a jaśniéj widnieje nam, choć jéj od Germanów Rzymianin nie umie jeszcze rozróżnić. Opanowanie Dacji, zbliża Rzymian do Słowian, i stosunki te stalszemi czyni; Ptolomeusz zna nawet drobne ludy słowiańskie, co dowodzi, że Rzymianie w II. wieku po Chrystusie, już dobrze zbadali te kraje. Chorwaci z Germanami razem walczą przeciwko Rzymowi; w III wieku Woluzjan Cezar wojuje z Wenedami. Sojusz Słowian z Hunnami, a bój ich z rozsypującém się państwem rzymskiém, zbliża znowu Słowian do Rzymu, bo i wojna nie jest bez wpływu i łup nie jest daremnym zaborem, a wojna najczęściéj spowodowuje przejęcie obyczajów, sprzętu, broni, w starszym świecie.
Na deskach Peutingerowskich (V-o w.) siedliska Słowian, już są dwakroć szczegółowie oznaczone. Monety, znajdowane w krajach słowiańskich poświadczają o tym wpływie i związkach, mamy ich wszędzie bardzo wiele. Rzymianie wprzód jeszcze zdaje się lądową drogą zaszli nad Baltyk, niżeli się tam okrętami dostali, droga handlowa od Carnuntum nad Dunajem, szła przez Polskę ku wybrzeżom bursztynu.
W Kapschten w Kurlandji, gdzie późniéj był port i targowica, D-r Kruse wskazuje dobitnie ślady handlu i stosunków czynnych z Rzymem, przez monety i starożytne zabytki tu znajdowane. Ślady te obejmują epokę między Hadrjanem a Filipem Arabem, ani wcześniéjszych, ani późniéjszych monet tu nie znaleziono. Na wyspie Oesel, która wprzód przez żeglujących poznaną była, są monety od Tyberjusza się poczynające. W głębi kraju od morza idąc, znajdujemy monety Klaudjusza do Walentynjana (364. p. Chr.), dowodzące, że handel morzem zajął naprzód wybrzeża i rozciągał się powoli, coraz daléj na ląd stały.
W Prusiech i Polsce monety Cezarów, trafiają się z wieków I — III po Chrystusie, byzantyjskich Athanasjusa, Marcjana, Zenona Leo, Theodozjusza, Bazyliska; w Inflantach Basiljusa Macedo, Konstantego VI i VII, Porfirogenity. Monety rzymskie późniéjszych Cezarów, w Prusiech i Polsce, znajdują się w wielkiéj liczbie; nie brak ich i w Szląsku, gdzie pamiątki starożytne są dosyć pospolite, (zobacz D-r Kruse Büdorgis oder Schlesien zu den Zeiten der Römer von F. Kruse. Leipzig. 1819. — Büsching Wöchentl. Nachrichten, — B. IV). Skazówkę monet od czasów Augusta do Walentynjana, znajdowanych w Kurlandji i Inflantach, daje szczegółową Necrolivonica. — D-r Kruse nie bez przyczyny także porównywa i nastaje na zupełne podobieństwo sprzętów w Kurlandji i w Pompei znajdowanych (Necroliv. Nota. Dod. F. 10), sprzążek, uzbrojeń i t. p. — Znaleziono tu także wagę rzymską, opisaną u Krusego (Dod. E).
Pieniądze rzymskie, znalezione pod Osterode w Prusiech, z których najstarszy sięgał czasów Nerona, opisał Bayer (Erläut. Preussen. I. 410. — III, 404); tamże wspominają o monetach Anastazjusza, Zenona i Theodozjusza młodszego. W Kijowskiém, monety rzymskie wspomina Müller; nad Prypecią, na Wołyniu samiśmy je znajdowali z czasów Hadrjana; a w ogólności, Trajana, Hadrjana, Antoninów, są w Rossji i Polsce najpospolitsze.
Słówko tu jeszcze o wpływie i stosunku Słowian ze Skandynawją; nie podzielamy zdania Büsching’a, który niemal całą Słowian Mythologią chce skandynawską objaśniać, ale wiele w nich obu wspólnego bije w oczy. Tak Fryja Fregga wenedyjska znajduje się w Słowiańszczyźnie, zarówno u Wenedów i Skandynawów; tak Hela wydana na świat przez Locki (śmierć), na wpół biała, wpół sina; zrzucona w ciemności, oznaczająca mythus przepaści, nicości, piekło (Hölle), i u Słowian czczoną była; tak Balder (Balduri prilwitzki), nie tylko u Słowian się spotyka ale zdaje się, że pamięć śmierci jego obchodzono obrzędem Kupały, d. 24 czerwca; tak Odyn, którego imie jest słowiańskie jak i pochodzenie może, pod imieniem Wodana, czczony był u Słowian; tak Wola, prorokini, jest słowiańską Wiłą, a dzieci jéj w Woluspie wspomniane, zrodzone z Fenrisa wilka, przypominają wilkołaki, rolę podobną do wilków skandynawskich grające, w podaniach naszych; tak w brzmieniu Anafielas (N. f. c), krainy wschodu, odbija się tajemniczy Nifflheim Eddy, że inne pominiemy.
Oprócz tego skandynawskie gaardy (gord’), przypominają wielce grody i gródki nasze, a obrzędy pogrzebowe u Skandynawów, biją podobieństwem do litewskich i słowiańskich.
W Eggil — Saga, wspomniany jest zwyczaj, zatykania głów końskich, na kiju runami okrytym, na głowę czyjąś (na hołowu), który w przekleństwie do dziś dnia zachowaném u nas, i w zarzucaniu głów końskich na płoty, zdaje się nam z niemi wspólny.
Ampère, słusznie bardzo zbliża mythy skandynawskie do słowiańskich, i wspólne im pochodzenie wschodnie, charakter indyjski naznacza.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.