Strona:Romeo i Julia (William Shakespeare) 079.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Nie rozbiłażbym sobie rozpaczliwie
Głowy piszczelą którego z pradziadów,
Jak pałką? Patrzcie! patrzcie! zdaje mi się,
Że duch Tybalta widzę ścigający
Romea za to, że go wygnał z ciała.
Stój! stój, Tybalcie!
(Przytyka flakon do ust).
Do ciebie, mój luby,
Spełniam ten toast zbawienia lub zguby.
(Wypija napój i rzuca się na łóżko).


SCENA IV.
Sala w domu Kapuletów.
(Wchodzi pani Kapulet i Marta).


Pani Kapulet. Weź te półmiski i wydaj korzeni.
Marta. Piekarz o pigwy woła i daktyle.
(Wchodzi Kapulet).
Kapulet. Śpieszcie się, śpieszcie! Już drugi kur zapiał;
Poranny dzwonek ozwał się: to trzecia,
Dojrzyj ciast, moja Marto; nie szczędź przypraw.
Marta. Co to za wścibstwo! Idźże się pan przespać.
Dalipan, jutro się nam rozchorujesz
Z tego niewczasu.
Kapulet.Ani krzty. Do licha!
Nie wysypiałem się dla spraw mniej ważnych,
A przecie nigdy nie zachorowałem.
Pani Kapulet. Wiem-ci ja dobrze, wiem: umiał jegomość
Swojego czasu myszkować; lecz teraz
Ja czuwam nad tem, abyś pan nie czuwał.
(Wychodzą pani Kapulet i Marta).
Kapulet. Zazdrosna sztuka!
(Wchodzą słudzy z rożnami, koszami i drzewem).
Hej! co tam niesiecie?
Pierwszy sługa. Rzeczy do kuchni, ale nie wiem jakie.
Kapulet. Śpiesz się.
(Wychodzi służący).
Idź wasze suchszych szczap narąbać;
Piotr ci kloc wskaże potemu.
Drugi sługa.Jeżeli