Strona:Romeo i Julia (William Shakespeare) 073.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Parys. To może ma być już w ten czwartek z rana.
Julia. Co ma być, będzie.
O. Laurenty.Prawda to zbyt znana.
Parys. Przyszłaś się, pani, spowiadać przed ojcem?
Julia. Mówiąc to, panu-bym się spowiadała.
Parys. Nie zaprzecz przed nim, pani, że mię kochasz.
Julia. Że jego kocham, to wyznam i panu.
Parys. Wyznasz mi także, tuszę, że mnie kochasz.
Julia. Gdyby tak było, większą-by to miało
Wartość wyznane z daleka, niż w oczy.
Parys. Biedna! łzy bardzo twarz twą oszpeciły.
Julia. Nie wielkie przez to odniosły zwycięstwo;
Dosyć już była ubogą przed niemi.
Nie jest to krzywda, panie, ale prawda,
I w oczy sobie ją mówię.
Parys.Twarz twoja
Do mnie należy, a ty jej uwłaczasz.
Julia. Nie przeczę, moja bowiem była inna.
Maszli czas teraz, mój ojcze duchowny,
Czyli też mam przyjść w wieczór po nieszporach?
O. Laurenty. Nie brak mi teraz czasu, smętne dziecię.
Racz, panie hrabio, zostawić nas samych.
Parys. Niech mię Bóg broni świętym obowiązkom
Stać na przeszkodzie! Julio, w czwartek z rana
Przyjdę cię zbudzić. Bądź zdrowa tymczasem
I przyjm pobożne to pocałowanie.
(Wychodzi).
Julia. O! zamknij, ojcze, drzwi; a jak je zamkniesz,
Przyjdź płakać ze mną. Niema już nadziei!
Niema ratunku! Niema ocalenia!
O. Laurenty. Ach, Julio! Znam twą boleść; mnie samego
Nabawia ona prawie odurzenia.
Słyszałem, i nic tego nie odwlecze,
Że w przyszły czwartek wziąć masz ślub z tym hrabią.
Julia. Nie mów mi, ojcze, że o tym słyszałeś;
Chyba że powiesz, jak tego uniknąć.
Jeżeli w swojej mądrości nie znajdziesz
Żadnego na to środka, to przynajmniej
Postanowienie moje nazwij mądrem,
A w tym sztylecie zaraz znajdę środek.
Bóg złączył moje i Romea serce,
Ty nasze dłonie; i nim ta dłoń, świętą
Pieczęcią twoją z Romeem spojona,