Strona:Podróże Gulliwera T. 1.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tam wsadzony. Natychmiast wybrała go sobie za wygodne miejsce do odpoczynku i zaczynała wdrapywać się przechylając statek tak mocno, że ja stanąwszy na drugiej stronie ledwo mogłem zupełnemu wywróceniu się onego zapobiedz. Wlazłszy na statek zaczęła skakać po nim i przez moją głowę, zarzucając mi twarz i całe ciało swą brzydką flegmą. Lubo ogromna wielkość zwierza strachem i odrazą