Strona:Pod lipą.djvu/023

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



POD STOPĄ CARA.



B

Błagając o łaskę, schyliła mu się do nóg. A wielką łaskę miał okazać naczelnik wojenny, pułkownik Tinkow. Matka łzami zalana, drząca z bolu i żalu po stracie jedynaka błaga go kornie:
— Panie pułkowniku... może masz serce ojcowskie, może wiesz, co to znaczy dziecię kochać, może czujesz się nie jako sługa carski, ale jako człowiek i ojciec... pozwól mi wziąć syna...
— Bo i o cóż ta nieszczęsna, z wypłakanemi oczyma błaga mię? — pyta się pan pułkownik sam siebie — o to, bym pozwolił wziąć zimne ciało jej syna...
Pan pułkownik Tinków, walkę z sobą toczy. Dobrze ona mówi, wszak po za sercem oddanem carowi, jest serce ojcowskie, ludzkie — a to szarpie się, słysząc płacz matki nieszczęśliwej.
A pani Pawłowiczowa, matka, roztrzelanego dziś syna, dziś, 18 stycznia r. 65... jako złamana