Strona:Pl Poezye t. 1 (asnyk).djvu/061

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Komu takiej braknie miary,
Ten się światu nie przysłuży.
Gdy poezyi słodkie czary
I fantazyi gmachy zburzy.

„Wyście przyszli jak szkodnicy,
Biorąc sobie za rzemiosło
Deptać wszystko bez różnicy,
Co w ogrodzie mym wyrosło.

„Muszę skarać taki zamach…
I tej hordzie, która wrzeszczy,
W mej świątyni stojąc bramach,
Nowy rodzaj stworzę wieszczy.”

To wyrzekłszy, bożek wkrótce
W napastników wybrał gronie;
Krzykliwego wziął dowódcę,
Wieńcząc laurem jego skronie.

Złotą lirę dał mu w ręce,
Tajemnicze wyrzekł słowo
I rozkazał, by w piosence
Streścił światu mądrość nową.

Wnet Parnasu cały wzgórek
Stanął w niemem osłupieniu,
Słysząc romans dwóch komórek
W pacierzowym tkwiących rdzeniu.