Strona:Piosnki i satyry (Bartels).djvu/092

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I masz w zysku naostatku
Życie powyżej skreślone.

Z dodatkiem jeszcze śmieszności,
I od samego początku
Scen romansowej zazdrości,
Wśród śmiecia i nieporządku.
Bo choć panienki najchętniej,
Stroją się, mizdrzą, i czubią,
I piękno lubią namiętnie,
Lecz pyłu ścierać nie lubią.

I odznaczają się miernie,
Mimo ukształcenie mądre,
Porządkiem — z czego niezmiernie
Przypominają nam flondrę —
Będą miały zalet wiele
Nawet i talentów trochę,
Lecz rzadko, oprócz w niedzielę,
Czystą na nogach pończochę.

Znajdzie zatem mąż w niej mnóstwo
Zalet różnego gatunku,
Ale rzadko ochędóstwo,
Nigdy żadnego rachunku
Praktyki nadzwyczaj mało,
Logiki nie wiele więcéj,
A kaprysów furę całą,
I pretensyj sto tysięcy.

To, z domowej edukacyi,
Lecz weź pannę wychowaną
W instytucie, tysiąc racyi
Znajdziesz codzień, w wieczór, rano,
Kląć minutę, w której dzika
Myśl ci przyszła szukać żony,
Bo to będzie dobrodzika,
Chryste Jezu umęczony!

Tamta wie choć, że śmietana
Z mleka krowiego pochodzi,