Strona:Piosnki i satyry (Bartels).djvu/029

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wtedy powiem: «przepraszam — mniemałem zbyt śmiało,
«Że człek jest tylko trochę ukształceńsze zwierze
«Nie, — człek jest istotą mądrą, doskonałą,
«Co z nieba cnót natchnienie i zapas sił bierze.«

I to jeszcze potrzeba, żebym ja był świadkiem
Tych zwycięstw waszej duszy nad zwierzęcem ciałem;
Żeby z wami nie było tak samo przypadkiem,
Jak z wielu, których w życiu mojem spotykałem,
Co najdumniejsi byli z swej wstrzemięźliwości,
Do której ich przymuszał żołądek już słaby,
A mianowali cnotą wstręt swój do miłości,
Nie widząc naokoło.... tylko brzydkie baby.

Dopóki zaś was widzę tak samo ułomnych,
Tak samo chorowitych, i tak stękających,
Tak samo chciwych, głupich, złych i nieprzytomnych,
A tylko dużo więcej głupstw nam gadających,
Dopóty w wyższość waszą, a głównie w człowieka
Możność doskonałości, pewnie nie uwierzę —
I jakakolwiek przyszłość w wieczności nas czeka,
Tak siebie, jak wasana, uważam za zwierzę.

Bo przeznaczeniem człeka jest myśleć i sądzić,
Czcić Boga i naturę, pracą umysł zdobić,
Z prostej rozsądku drogi starać się nie zbłądzić,
A przytem wszystkiem jednak, codzień głupstwo zrobić.
Bądźmyż wyrozumiali, mój panie, inaczéj
Zamiast człekiem kierować, tylko się go nudzi;
Co jedno z drugiem wziąwszy, najtreściwiej znaczy,
Że panowie jesteście najnudniejsi z ludzi.

A świat gdyby was słuchał musiałby bezsprzecznie,
Zejść na samych fakirów, mnichów i kwestarzy,