Strona:PL Zofia Rogoszówna - Dzieci pana majstra.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— I jest taki tlon z kolalu,
i mak łysy był na gzędzie,
i ja byłam tam na balu,
i znów Butka tańczyć będzie!

I mnie wlózka tak chwaliła
psed wsystkiemi stlasydłami,
zem nic w sadzie nie lusyła! —
kończy, płaszcząc rączętami.

Ledwie słowa te wyrzekła,
lament wkoło się podnosi;
dzieciom struga łez pociekła,
i różowe pyszczki rosi.

(Tak łakomstwo swoje, zda się,
opłakują poniewczasie).

I tak wszystkie kwiczą rzewnie,
że to Butkę niepokoi —
więc się zwraca ku królewnie,
co milcząca przy niej stoi.