Strona:PL Zofia Rogoszówna - Dzieci pana majstra.djvu/096

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ VII.
JAK SIĘ ZACHOWALI W OGRODZIE WRÓŻKI
NIEPROSZENI GOŚCIE, I JAKA ICH
ZA TO SPOTKAŁA KARA.


Sad stał w myślach pogrążony,
strojny, bujny, rozłożysty,
kryjąc w liściach wyzłocony
owoc — wonny i soczysty.

Słońcu niosąc dziękczynienie,
sad zapada w słodką ciszę.
Trawę długie znaczą cienie,
żaden liść się nie kołysze.

Wtem coś kłębi się nad murem,
i w czarownej tej ustroni
coś zawrzasło takim chórem,
że mi jeszcze w uszach dzwoni.