Strona:PL Stefan Grabiński-Księga ognia.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Starzec milczał. Panna podbiegła ku niemu, zarzucając mu ramiona na szyję. Wtedy siedzący obsunął się ciężko z fotelu na posadzkę.
— Jezus, Marja! — krzyknęła, pochylając się nad nim w bezmiarze bólu.
Proń przyklęknął obok i, uważnie zbadawszy puls i serce, rzekł półgłosem:
— Nie żyje.