Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nikotyna Alkohol Kokaina Peyotl Morfina Eter.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dochodzi do świadomości rytm uderzeń krwi w uszach. Zdawało mi się, że umarłem i lecę w przestrzeni międzygwiezdnej, która wyglądała, jak ciemno—niebieska tapeta, pokryta złotemi, kilkoramiennemi gwiazdkami. Wszystko drgało w tym szczególnym rytmie. Myślałem z ironją: „Oni mnie tam operują na ziemi, a nie widzą, że ja — umarłem”. Podniesiono mi na chwilę maskę z eterem: zobaczyłem mój dziecinny pokój, leżałem na stole. Pomyślałem: „umarłem, jestem w piekle, gdzie są djabły? może za moją głową?” Usiadłem, by się obejrzeć za siebie. Założono mi maskę i trzech lekarzy siłą, z trudem ułożyło mię na dziecinnym stole, który służył za stół operacyjny. Z dalszych wizji przypominam sobie niewyraźnie jakiś jakby rajski ogród. Upał. Dwoje nagich, czerwonawych, tłustych, „obfitych” ludzi opycha się winogronami. Coś tropikalnego, bogatego, zmysłowego i obrzydliwego. Po narkozie, z radosnem zdumieniem, przekonałem się, że żyję. Z uczuciem roztkliwienia i szczęścia dotykałem przedmiotów, stwierdzając że są, że są twarde i że „przecież jestem znów w rzeczywistości”.
W wieku lat 14-tu zabijanie owadów eterem podsunęło mi chęć spróbowania ponownie tego narkotyku. Napajając chustkę eterem przykładałem ją do nosa i wdychałem głęboko. Było lato. Siedziałem wśród zbóż, na osłonecznionym pagórku. Za chwilę posłyszałem ten sam rytm, wszystko pozostało takie samo, a jednak stało się jakieś inne, podobne do tego, co było wtedy. I tu nastąpiła najdziw-