Strona:PL Puszkin Aleksander - Czarny orzeł.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bie, ale każ mi zrobić czego sobie życzysz, a ja uczynię dla ciebie wszystko.
— Dziękuję, kochany mój Saszeńko. Słuchaj, znasz stary dąb z dziuplą, ten przy altanie?
— Znam, siostro.
— A więc jeśli mnie kochasz, biegnij tam czemprędzej, połóż ten pierścień w dziuplę, ale uważaj, aby cię nikt nie widział,
Mówiąc to rzuciła mu pierścień, z całym pędem puścił się i w trzy minuty stanął przy starem drzewie. Zatrzymał się tu, zadyszany, obejrzał się naokół i położył pierścień do dziupli.
Skończywszy szczęśliwie sprawę, chciał donieść o tem natychmiast Marji Cyrylównie, gdy nagle z za altany wyskoczył ryży, obdarty chłopak, rzucił się do dębu i zagłębił rękę w dziupli. Sasza szybciej niż łasica rzucił się na niego i schwycił go obiema rękami.
— Co ty tu robisz? zapytał groźnie.
— A co ciebie obchodzi? odparł chłopak, usiłując się uwolnić.
— Zostaw ten pierścień, ryży — krzyczał Sasza — lub nauczę cię po naszemu.
W miejsce odpowiedzi tamten uderzył go pięścią po twarzy, ale Sasza nie puścił go i zakrzyczał całe gardło: „złodzieje! złodzieje! tutaj, tutaj!“ Chłopak usiłował uwolnić się od niego. Był on o dwa lata zapewne starszy od Saszy i znacznie od niego silniejszy, lecz Sasza był zwinniejszy. Bili się przez kilka chwil; w końcu ryży chłopiec zwyciężył.