Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 391.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Roku dzisiejszy jego chlebodawca przestaje pocztę utrzymywać — więc biedne dziecko zostanie bez chleba. Umie po rusku pisać, po polsku pacierz i trochę mówić. Chciałbym go wziąć ze sobą, ależ dokąd? co z nim począć? — zostawiam więc biedakowi, co mogę, na buty i Bogu go polecam.
Wyjeżdżamy; mój strażnik uparł się, że pojedzie jeszcze dalej — ale darmo, coraz to gorsza febra nim trzęsie. Na pierwszej stacyi każę wołać głowę domu i tonem groźnym a poważnym przykazuję mu, żeby miał nad chorym pieczę; wysyłam telegram do gubernatora tomskiego, uwiadamiający o tej chorobie strażnika, a drugim telegramem wzywam sprawnika w Jałutorowskiem, by się przy moim przejeździe przez jego rezydencyę przede mną osobiście stawił; poczem dalej sam w drogę! Tyle opowiadają o niebezpieczeństwie tych okolic, tyle tu rzeczywiście na każdym kroku historyj o morderstwach i rozbojach po drogach, że mi się nieco ckliwo w pierwszym momencie zrobiło, gdym już mego strażnika nie widział na koźle; nie jego obrony trzeba mi było, ale munduru, który w tym kraju więcej znaczy niż 10 rewolwerów i strzelb. Późno po zachodzie słońca, w noc czarną i ciemną, przewlókłszy się przez ostatnie 22 wiorsty stepu w niezgłębionych moczarach i błotach — staję nareszcie, nieco duszę na ramieniu mając, w okrużnym gorodzie. Sprawnik się natychmiast melduje i oświadcza, że na drugi dzień o 6-tej będę miał drugiego strażnika, który aż do Tiumenia mnie odprowadzi.
Ostatni dzień do Tiumenia najokropniejszy. Mróz znowu stężał, więc gruda przeraźliwa, stępa trzeba jechać. O zachodzie słońca staję wreszcie w Tiumeniu. Doprawdy, były chwile, żem myślał, iż nigdy już tu nie dojadę. I cóż mi jednak z tego, żem tu dojechał? Cóż dalej, jak dalej? — czekam odpowiedzi z Permu co do parochodów.


Tiumeń, 25 października.

Odpowiedź przyszła wczoraj rano — wczoraj wyszedł ostatni parostatek z Permu i zagrożony już, powiadają, za-