Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 356.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

braz, to nad wypływem Angary; góry wkoło; na wschodzie widne szczyty, o tej porze śniegiem przyprószone. Dziś przy wchodzie słońca, gdy szczyty różowieć i kraśnieć, a jezioro i niebo przesadzać się na wyścigi poczęło, kto piękniejszym błękitem słońce zadziwi, kto podobniejszym będzie do skał nierzadkiego tutaj lapis lasuli — wówczas istotnie było się czem zachwycać. Tylko jakże się tu zachwycać i unosić, kiedy najpierw coraz bardziej poczyna być pilno, by raz do Irkucka dojechać; przytem obawa, czy konie wszędzie się znajdą; wreszcie zimno nieludzkie i, co najgorsza, tamożnia przede mną.
Tak jest — tamożnia — sławnie ostra i szczegółowa rewizya. Cło pobierają bajeczne od strzelb, a ja mam sztuciec ze sobą! Wiozą mnie nieszczęsnego jak na ścięcie; stajemy; wychodzi dwóch urzędników; pomagają mi wysiąść z powozu. Robi to wrażenie owych chińskich katów galantów, co przed ścięciem łba lub powieszeniem, ba nawet rozćwiertowaniem, fundują delinkwentowi sznapsika chińskiego, herbatą i miłą nader rozmową uprzyjemniają mu ostatnie pół godziny przed końcem. Wchodzę do biura; ciemnawo jeszcze, słońce ledwie wstało, i lepiej, bo brudno okropnie. — Kak wasza familijaSapiega. — Ukłony urzędników. — Siedyte kniaź. — Pomocnik tamożnika w dwóch susach przynosi mi stołek z drugiego pokoju. — Masz tedy! pomyślałem, teraz źle! chcą mnie widocznie przygotować do wyjątkowo przykrej operacyi celno-fiskalnej. — Przynoszą pliki papierów, zaczynają szukać; widocznie musi być na mnie donos. Czekam, minę słodką i niewinną naciągam; udaję nader szczęśliwego i spokojnego. Nareszcie obertamożnik zaczyna czytać: »Po ukazu Jego Imperatorsko Wieliczestwa i t. d. i t. d. — (zginąłem, myślę, aresztują mnie) — Jego Siatelstwo pan minister finansów Wyszachradzki — (już po mnie!) — i t. d. i t. d., nakazał, aby księcia S. i t. d. i t. d. — (o Boże, dziękuję ci!) — puścić bez oglądania nawet jego pakunków« — (oddycham). — Niesłychanie potulnie i grzecznie obertamożnik pyta mnie o jakikolwiek dokument podróżny i ilość moich pakunków. Paszportu znaleść nie mogę, bom go umyślnie przygotowując dla tamożni, gdzieś zbyt dobrze schował. Znajduję tylko stary