Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 349.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

frazes, że zachowuje tarantas dla siebie. Koniec końców, oddał pieniądze, ja odebrałem, i inny tarantas kupuję.
Poznaję także deportowanych rosyjskich, t. zw. gosudarstwenyj. Ciekawy jeden (nazwiska zapomniałem) od lat jedenastu tu przesiaduje, widocznie człowiek wykształcony, już starszy. Wita się ze mną strasznie z góry; po rozmowie jednak dość długiej, w pas się kłania — dlaczego ta zmiana, nie rozumiem. Pisząc wczoraj do Biegelebena, wyrażałem żal, że dzisiejsza ludzkość daleko odbiegła od tego, czem dawniej była. Dawnego autoramentu przedstawicielem, ot np. Mongoł: szczery, prostoduszny, gościnny, wesoły bo nie ma gazet, nie zna pieniędzy; czego potrzebuje, to rodzi się koło niego; na małem przestaje; jedyna zbrodnia, jaką popełnia, to że konia, kiedy się trafi, ukradnie.


Bojarsk nad Bajkalskiem jeziorem, 20 sierpnia.

Jestem u p. Lisowskiego w gospodzie. Polaczyna stary, krępy, widocznie kucharz z zawodu, a przynajmniej typ temu zawodowi odpowiada. Jest mi u niego dobrze, i kreślę wspomnienia z dni przebytych od Kiachty.
Zainstalowałem się w nowym tarantasie, wprzód wyfotografowawszy go wraz z Głębockim i Granatowskim. Pożegnanie z Głębosiem nader serdeczne; prosi mnie, bym nie zapomniał, wróciwszy, da Bóg szczęśliwie, do domu, napisać mu słów parę; dotrzymać pragnę. Człek to rzeczywiście porządny, prędki, gadatiwus, totumfacki; temperament i zdolności odpowiednie, by majątek robił, ale go nie zrobi, bo to między naszymi rzadkość. Wyjątek tu taki Imci Pan Ratyński; naturalnie drudzy psy na nim wieszają, oskarżają o Bóg wie co, dlatego, że potrafił zręcznością i pracą majątku się dochrapać. W ostatniej chwili markotno mi się na sercu zrobiło, tak samemu jechać, więc próbuję namówić mego Mongoła, czyby nie zechciał dalej dzielić ze mną trudów podróży; ale gdzie tam! Chińczyk był natychmiast gotów jechać, alem go ja znowuż nie chciał. Otóż poczciwy