Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 307.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

co w piersiach sił, lektyka stoi na szczęście; zadni muł zaparł się jak skała i trzyma. Wrzask Chińczyków, szum wody, krzyk Mongoła — i ja wrzeszczę, bo spostrzegam się na lądzie, że zamiast owej kieszeni wartościowej, którą zwykle na piersiach noszę — porwałem worek z cukrem do herbaty; kieszeń, kieszeń, zawierająca cały mój majątek, została w zagrożonej lektyce! Na szczęście znajduje się dwóch czy trzech Chińczyków spektatorów, ci włażą w wodę, pomagają wyciągać lektykę — po chwili stoi na brzegu. Tymczasem Mongoł wpadłszy w święty gniew na powolność chińską, wskakuje w środek potoka i grzmoci co siły w żołądki, karki, siedzenia chińskie. W mgnieniu oka dwóch Chińczyków leży nosami w błocie; krzyk, gwałt niesłychany. Mongoł miał rękę ciężką, jak żelazo kułak! Nareszcie ostygł nieco i spokojnie, majestatycznie wraca na ląd czyścić i suszyć rzeczy; niestety moja torba i kuferek, umieszczone w dnie lektyki, zaszły mułem aż do dna... I jak burza wyszalawszy się słabnie i oddala się, a drzewa nie miotane już strasznym wichrem powolniej kiwać się zaczynają, a cała natura szukając spokoju po przesileniu cichnie, uspokaja się — tak ja i Mongoł podszedłszy ku lektyce usiedliśmy na chwilę po dwóch stronach, sapiąc i dysząc, a od czasu do czasu na kitajskie ludziska klnąc cicho.
Łatwo się dziś śmiać i żartować, kiedy wszystko skończone, ale proszę spróbować: Wyzywam wszystkich znajomych i pytam, czy nie będzie im djablo rzadko na sercu i żołądku, gdy pod wieczór między Chinami a Mongolią, między ludźmi, z którymi porządnie nawet porozumieć się nie można — staną przed huczącym i błotnym potokiem, który z pod ziemi zda się wyrósł, i przed pytaniem: czy woda naprzód iść pozwoli, czy nocować trzeba będzie w karaule? Przez zemstę odfotografowałem owego karauła. Nie obeszło się jednak bez ofiar; zgubiłem moją ukochaną czarną bursztynową cygarniczkę, prezent od S. Sz. Nieszczęśliwy muł także silnie zeszwankowany, pokrwawiony, dolazł jednak aż do Kałganu.
Nocleg króciuchny, o wpół do 6-tej jesteśmy w drodze,