Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 285.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tu, na szczęście, moje hipotezy zupełnie mylnemi się okazały; cudny czas — i dobrze, bo wybrzeże Korei należy zapewne do najtrudniejszych, najniebezpieczniejszych w świecie dla żeglugi. Naturalnym tego skutkiem jest, że to wybrzeże jest śliczne. Chwilami, zwłaszcza ostatnie godziny przed wpłynięciem do t. zw. portu w Czimel-po, zupełnie przypomną japońskie Inland-See — różnica w formacyi skał i wysepek. W Japonii jednak okryte drzewami, tu najczęściej ledwie krzewami, trawą lub nagie zupełnie. Dziwna jakaś procedura matki-natury stworzyła układ tych wybrzeży. Setki skał, brył potężnych, grupami całemi sterczących z morza, setki mniejszych i większych wysp i wysepek — to wszystko tak obsiadło wybrzeże Korei, że o lądowaniu w którymkolwiek punkcie mowy być nie może. Niebezpieczeństwo polega głównie na tem, iż wybrzeża te są jeszcze niedostatecznie zbadane, i że zdaje się od czasu do czasu powstają nowe ławy; a wreszcie, że przypływ i odpływ jest niezmierny — dochodzi do 38 i 40 stóp różnicy; skutkiem czego skały niektóre, przy odpływie widoczne, w czasie przypływu nikną pod wodą i czyhają formalnie na nieostrożnego żeglarza.
Smutne to jednak wybrzeże. Niektóre tylko z tych wysepek zamieszkałe; poznać to można po daleko widocznych, obecnie żółtych polach pszenicy; ruchu, życia tu jednak żadnego nie widać. Czółenka rybackie tylko gdzieniegdzie się ukazują; zresztą wszędzie pusto, głucho, smutno. O godzinie 10-tej 14 b. m. zawijamy do portu Czimel-po. Zdala widne góry lądu stałego; mijamy mnóstwo czółen i czółenek; wreszcie dwie wielkie junki koreańskie. Czemuż nie mam aparatu fotograficznego? — rozpacz istna! Dawno czegoś równie malowniczego, ale i równie dzikiego nie widziałem! Ogromne junki, żagle spuszczone, przygotowują się jednak widocznie do dalszej żeglugi. Wszystko prymitywne, wszystko żółtawo-bronzowe w kolorze — jak ciała tych biednych Koreanów. Na pokładzie koło masztów około 40-tu, chłop w chłopa. Jedni całkiem, drudzy napół nadzy. Ciała istotnie jak z bronzu, pyszne, herkulesowe postacie; czupryna lwia, czarniejsza od węgla, związana wpół głowy białą chustką. Tak w pozach