Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 284.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

głowie białe chusty, formą przypominające nieco czepce, za czasów Zygmunta I. noszone. Włosy związane w rodzaj warkocza wokoło głowy, i z boku po lewej stronie twarzy po prostu w guzeł zawiązane.
Twarze obu płci brzydkie. Mężczyźni jeszcze przystojniejsi niż damy. Wrażenie pierwsze, jakiego doznałem, bardzo korzystne; wydaje się to poczciwy, łagodny lud — niesłychanie leniwy. Nic w tem dziwnego: wskutek wpływu Chin, i tu panuje system mandarynów, i tu zatem każdy się stara być, a przynajmniej uchodzić za nędzarza. Wszak wszystko, coby miał nad pewną minimalną miarę, to wszystko rapax bestia mandaryn w tej samej chwili zabrałby; więc pocóż mieć więcej, niż konieczna potrzeba? poco pracować na więcej? System straszny! Mimowoli życzyłoby się tym biedakom, by choć na lat kilkadziesiąt dostali się pod panowanie obce, zwłaszcza angielskie.
Na tem na dziś kończę. Jutro, skoro świt, mamy stanąć w Czimel-pu, czyli Jim-san, port stolicy Korei: Seul. Myśląc o panu Włodzimierzu, kupiłem wczoraj bardzo stary garnek koreański.


Między Czimel-po a Czi-fo, 15 czerwca 1889.

Dzień drogi między Fusanem a Czimel-po, wzdłuż wybrzeża Koreańskiego, spędzam na dokończeniu tłumaczenia z angielskiego jednego z licznych podań japońskich. Miły i spokojny dzionek; morze jak staw — bardziej jeszcze: jak żeby kto oliwy na wodę nalał; istotnie, bo też jak oliwa ta woda nieraz wygląda. Kilkakrotnie zauważyłem już ten rodzaj spokoju morza; w bardziej południowych strefach i w innej roku porze byłbym przypuszczał, że burza nas nazajutrz nawiedzi, bo zwykle ten zbytni spokój atmosfery i morza, uprzedza burzę. Owego czasu, kiedym powracał z wyspy Riu-kiu, w dzień przed ową burzą, zupełnie podobne było morze: szare, niebo szare, atmosfera ciężka, przepełniona jakby popielatym prochem. Kontury gór i wybrzeży w tych razach zamazują się, jakby je woalem przykryto.