Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 252.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Hirsch odfotografował. Do mieszkania wszedłszy i przeszedłszy rodzaj przedsionka, gdzie setne przyrządy rybackie i łowieckie leżą, wchodzi się do głównej izby. Tu nas ów naczelnik przyjął. W środku tego pokoju ognisko, przy niem się siedzi, je i śpi. Naczelnik, starzec, któremu pewnie 80 kilka wiosen minęło, z ogromną, bujną, nastroszoną czupryną, ogromną brodą i wąsami przedpotopowymi, z ogromnymi kolczykami w uszach formy kulistej, przybrany już, niestety, w coś do lichych japońskich sukni podobnego, — zasiadł na swojem miejscu; nas, choć przyjmował, siedzieć nie prosił; widocznie nie był kontent z naszej wizyty. Powiadają, że Ajnowie sprzyjają białym, Japończyków nie lubią, nie dowierzając im. Być może, że obecność małpy japońskiej, tj. wielce głupiego naszego przewodnika, gniewała i niecierpliwiła tego zacnego staruszka; dosyć że nas przyjął choć grzecznie, lecz arcy-zimno. Całe szczęście, że przedtem już odfotografowaliśmy go i że niezbyt na jego nieświetny humor zważając, oglądaliśmy z wszelkimi szczegółami jego domek.
Mieszkanie Ajnów opisał między innemi Siebold tak dokładnie, że wolę do niego odesłać; tu zanotuję mały szczegół, który nas uderzył, tj. dwa młodziuchne niedźwiadki, które w klatkach z chróstu tam siedziały, i choć z początku nader się wydawały zaalarmowane naszem przybyciem, po chwili jednak najspokojniej poczęły się bawić a nawet pacierze mruczeć, jak mawiał stary Szymon, historyczny stróż naszego krasiczyńskiego misia. Niedźwiadki te, to dwie czczone i wielce pielęgnowane istoty, niemniej jednak na śmierć przeznaczone. Zwyczaj każe, żeby niedźwiadka karmiła własnem mlekiem jedna z niewiast póty, póki misio zbyt silnym się nie stanie; skoro zaś to nastąpi, duszą biedaka, wśród okazałej ceremonii; matkę jego, tj. mamkę, na pocieszenie, zdaje się, paru kijami okładają; poczem wśród niezliczonych libacyj wódki japońskiej spożywają najspokojniej mięso niedźwiadka, łeb zaś wywieszają na drągu i ofiary mu składają; jest on bowiem jedną z postaci, którą podobno Kami, tj. wielki duch, lubi przyjmować. Takich łbów niedźwiedzich zaraz u wejścia do wioski Ajnów spostrzegliśmy kilkanaście na drągach wysoko