Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 250.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bawiącego w Hakodade na wygnaniu za współudział w ostatnim zamachu stanu w Korei w r. 1884.
Na drugi dzień rano ruszamy w głąb kraju, by nareszcie widzieć owych Ajnów. Ekspedycya strasznie pomału rusza z miejsca. Gubernator przekonany, że my jak Japończycy, z dwoma dziurkami w nosie za przybory podróżne, zwykliśmy jeździć, przysłał nam dwoje koniąt pod wierzch. Reklamacya: po półtorej godziny czekania, zjawia się jakiś rodzaj koczobryku, który ma nas wieźć. Było to (bo już nie egzystuje) coś dziwacznie fantastycznego, w rodzaju starodawnych naszych bryczek, na resorach rzemiennych, sznurkami powiązanych. Do tej bestyi siada Hirsch z przewodnikiem i pakunkami; ja konno. Zacznijmy od tego, co się ze mną dzieje: szkapy japońskie, to kupa waty na czterech nogach z żelatyny. Ta kupa waty, bez kości i muszkułów, o ogromnym brzuchu, wisi ci w ręku całym ciężarem; w pysku leży cały koń. Zjeżdżam cudem jakimś szczęśliwie z pagórka, na którym stał nasz hotelik; na równej drodze już nie idzie tak dobrze; szkapa się potyka, nareszcie leży na wszystkie cztery łapy; wstajemy, stąpa dalej. W Hannai zastaję Hirscha wściekłego; koczobryk się rozlazł, z masła była cała buda. Szukamy innego powozu; dają nam go na folwarku rządowym — eine Muster-Wirthschaft, kiedyś tutaj przez Niemców założona, dziś obraz rozpaczy. Biedujemy tak dalej; nareszcie dostajemy się w góry i lasy. Cóż kiedy tu ledwie śniegi stajały; krajobraz smutny i posępny, nader jednostajny, miejscami bardzo nasze lasy podkarpackie przypomina. W końcu mijamy owo pierwsze pasmo gór i tu piękniejszym robi się świat; jeziora leśne malownicze; nad niemi wisi ów wulkan potężny. Pod wieczór dostajemy się do Mori, kolonii japońskiej. Tu nocleg wyborny w ślicznym japońskim hoteliku.
O ósmej nazajutrz ruszamy dalej, odtąd wciąż brzegiem morza, bo innej drogi prócz pluży niema. Pejzaż monotonny, wciąż wioski rybackie; mieszkania po większej części napół tylko japońskie. Szkapa ze mną się kładzie w piasku, potem znów w wodzie; wśród drogi trzeba się kompletnie