Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 228.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ograniczony, bez inicyatywy — człowiek, który od lat się już przyzwyczaił do laissez faire i do far niente. Parę jeszcze frazesów grzecznych nawzajem, i Mikado szepce coś do ucha tłumacza, który mi powtarza: że Jego Królewska Mość z przyjemnością zobaczy jeszcze moją eksellencyę; poczem ruch ledwie spostrzegalny głowy Mikada oznacza, że audyencya skończona. Trzy ukłony; wychodzimy rakiem i — finita la comedia.
W gruncie, choć tu przyjęto cywilizacyę europejską, choć dziś małpują Europę nadaną konstytucyą, choć uniformy na model pruski krajane, mimo to wszystko, bardziej tu Azyę czuć, niż w Syamie. Tu istotnie czuć ogólne przekonanie, a zwłaszcza samego Mikady, że reszta świata — to ludzie, a on — bóstwo. Dlatego nigdy się ruszać, nigdy głośno mówić, ledwie się uśmiechnąć mu wolno; dlatego, choć lat tyle już minęło, przyjęcie przez Mikada, opisane tak znakomicie przez Hübnera, dziś jeszcze jest prawdziwem.


Tokio, 24 kwietnia 1889.

Wczoraj, między innemi asystowałem wielkiej towarzyskiej uroczystości, a mianowicie garden partie, danej przez dwór, tj. cesarza i cesarzową. O godzinie trzy kwadranse na trzecią, przy cudownie pięknym czasie, ruszyliśmy dwoma powozami (na koźle Japończyk wspaniale ubrany) ku tak zw. letniej rezydencyi Mikada. Wśród niezliczonych tłumów ludu, co przyszedł patrzeć na przejazd cesarstwa, wśród szeregów policyi, wojska, dostaliśmy się nareszcie, jadąc za setką co najmniej powozów, do pierwszej bramy pałacu. Gwardya przyboczna cesarska u głównego wejścia; nareszcie pawilon, dwóch portyerów wygalonowanych i wyszamerowanych od stóp do głów otwiera drzwiczki kolasy; wysiadamy. U szczytu schodów przyjmuje nas jeden z mistrzów ceremonii. Idziemy dalej; tu wita nas wielki mistrz ceremonii, hrabia Iszimura. Otoczeni całem stadem innych zaproszonych, suniemy ku miejscu, gdzie mamy oczekiwać przybycia najjaśniejszych. Tu grono pań, grono panów z nieco kwaskowatemi minami;