Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 217.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

to wszystko bardzo jedno do drugiego podobne. — Raniutko otrzymawszy z Tokio od naszej legacyi wiadomość, że pozwolenie, po które osobno telegrafowałem przez ministerstwo domu cesarskiego, zostało udzielone, ruszyłem w południe z ks. Compagnon, zawsze jako tłumaczem, i z drugim Ojcem przybyłym na Kwietną Niedzielę, nieco ojcu Compagnon pomagać. Smutno przyznać, żeśmy w Niedzielę Palmową po południu groby tych pogańskich kacyków zwiedzali, ale w tem uniewinnienie, że chcąc być na Wielki Czwartek rano na nabożeństwie w Tokio, musiałem spieszyć, i na drugi dzień, w W. Poniedziałek, Kioto opuszczać. — Daleko niezmiernie za miastem położoną, letnią rezydencyę Mikada pobieżnie zwiedziwszy, posunęliśmy, jak można było najszybciej, do grobów, niestety, w przeciwległej stronie miasta położonych. Znowu cała prozopopea, telegrafowanie aż do Tokio, poruszenie ministerstwa i poselstwa, asysta urzędnika pałaców cesarskich, który ze mną dnia tego jeździł. Wszystko to na niczem spełzło, wobec niechęci Japończyka jako takiego do białego, a szczególnie wobec nienawiści bonzów do nas. Może wreszcie poznali po sukni moich misyonarzy, może ich obecność zaszkodziła? — nie wiem. Dość, że faktem jest, że prócz jednego, a raczej wejścia do jednego grobu, ojca dziś panującego cesarza, nie widziałem samychże grobów. Bonza się uparł, i mimo że, jak teraz powróciwszy do Tokio od Siebolda się dowiaduję, sam Mikado udzielił mi pozwolenia na zwiedzenie grobów swych przodków — mimo to wszystko przez upór starego bonzy a przez niedołężność przydzielonego mi urzędnika, najciekawszej rzeczy nie widziałem.
Położenie owych grobów cudowne. Daleko od miasta, daleko od ruchu i życia, w górzystem zalesionem miejscu, wśród przepysznych drzew wiecznie zielonych, wśród szelestu źródlisk, co się z kamiennych, starożytnych urn sączą, wśród śpiewu słowików, spoczywają ci władcy Japonii — jeżeli ich duszom równie dobrze, równie spokojnie, jak ich śmiertelnym szczątkom...
Na drugi dzień, więc w Wielki Poniedziałek, opuściłem