Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 207.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kład, by się przekonać, co właściwie na dworze się dzieje; — w tej chwili coś rzuca tak strasznie statkiem, że ja wraz z karafką i szklanką jak piłka przelatuję z jednego końca kajuty na drugi. Myślę: źle! Nie myję się; chcę wyjść na górę; statek tak skacze, że ledwie na czworakach wdrapać się mogłem. Na górze widok doprawdy straszny przedstawia się moim istotnie osłupiałym oczom. Wicher szalony od wschodu świszczę i szumi; deszcz siecze jak rózgami; a formalne góry wodne, niepojętej wysokości i szerokości, jadą z szybkością wichru na statek, który w tych strasznych pląsach skacze, kiwa się, podnosi, upada, przechyla z jednej na drugą stronę, jak opętany! O staniu na nogach, bez, silnego trzymania się czegokolwiek oburącz, ani mowy. Siadam więc na kanapce, koło krytych schodów, trzymam się oburącz; ale i to nie pomaga; za chwilę bowiem przysuwa się ku nam góra wodna, dwa razy od naszego statku wyższa; najpierw bokiem, potem grzbietem porywa statek; wreszcie na drugą stronę przerzuca, podaje go drugiej jeszcze większej górze; statek co chwila pochyla się pod kątem prawie prostym do powierzchni morza; ja zsuwam się z kanapy, dobrze że nie wpadam do wody — uciekam.
Czem dalej ku południowi jednak, tem gorzej. Wicher coraz silniejszy; morze przybiera jakiś kolor zielony, brzydki, zły; fale rosną coraz, co chwila wali któraś z niewidzianą siłą na pokład. Doprawdy widok straszny, uczucie fatalne, taka samotność na łupince takiej, wśród tego ryczącego, złego oceanu. Schodzę do kabiny, kładę się, i doprawdy w niewesołem usposobieniu zaczynam mówić pacierze. Wtedy, proszę mi wierzyć, przeżyłem kilka godzin, których nikomu nie życzę. Pytanie: czy stateczek nasz wytrzyma tę nawałnicę wichru, deszczu i tych strasznych bałwanów — ciągle staje przed oczyma. Czując i widząc, jak się ta łupina kiwa, jak trzeszczy, jak drży cała, odpowiedź, że nie wytrzyma, coraz częściej przez myśl przelatuje. Nie przebywszy na morzu jeszcze nigdy prawdziwej burzy, niema się pojęcia, co taki stateczek wytrzyma; wydaje się, że za każdą nową falą musi się przewrócić.