Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 195.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rodzajem ofiary, będąc na wyspie od stolicy Japonii o przeszło 1200 mil morskich odległej, wśród Oceanu Spokojnego położonej, dotąd ledwie przez dwóch żyjących Europejczyków znanej — będąc, powtarzam, na takiej wyspie, zamiast iść patrzeć i oglądać, siąść przy rodzaju stolika, który mi dano, i pisać. Jest to rodzajem ofiary; w nadziei jednak, że list z takich okolic napisany, właśnie pewną przyjemność moim wszystkim najmilszym sprawi, ze szczęściem prawdziwem zasiadam i w pośpiechu tych kilka uwag o tej dziwnej, odległej wyspie na papier rzucam. List ten wyjedzie stąd ze mną równocześnie, pragnę go tutaj rzucić na pocztę dla oryginalności!
Wywlókłszy z tego kraju króla, który panował nad całym rojem wysp i wysepek, osadzili go w swej stolicy, i tam jak więźnia pod dziwacznymi pozorami trzymają. Gdym spytał, co porabia syn królewski, który mieszka w pałacu starodawnym królów, w stolicy kraju Sziuri położonym — ów stereotypowy, głupkowaty uśmiech, co wiecznie twarz każdego Japończyka przekrzywia, zmienił się w brzydki uśmiech wzgardy i nibyto litości, i mój towarzysz, jeden z urzędników japońskich, przydzielonych mi jako tłumacze, odpowiedział: Syn królewski nic nie robi; ma wiele żon i kobiet wkoło siebie, gra i śpiewa po całych dniach!
Wczoraj wieczorem gubernator tego kraju — powiedzmy: tej kolonii japońskiej — dał obiad na moją cześć. Obiad wprawdzie był podany według starego obyczaju dworu w Sziuri; wino i wódkę, sake zwaną, która wino zastępuje w tych krajach, nalewali synowie dawnych senatorów tego kraju — ale przy stole z nami nie siedział ani jeden z przedstawicieli szlachty tutejszej; seme piszczyki, gryzipiórki, japońskie urzędniki, kulturtraegery. A gdy w czasie wieczerzy tancerze tutejsi wspaniałe starodawne tańce rozpoczęli, gdy następnie odegrano jeden akt wielkiej jakby tragedyi czy epopei narodowej, gdzie syn mścił ojca na jego mordercach — wtedy to miałem dowód niezbity, że Japończyk ani słowa z mowy ludu tutejszego nie rozumie, nie zna go, nie chce znać; uważa go za coś niższego, głupszego, gorszego; ale