Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 149.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czem gorętszy klimat, tem ludzie gęściej budują, tem ulice węższe, bo cienia potrzeba.
Napoiwszy się widokiem i zmęczywszy dokumentnie mstr. Alabaster'a konsula angielskiego, który nam wszędzie towarzyszył, ruszyliśmy pokrzepić ciało w dawnym Yamen angielskim, czyli dawnej rezydencyi konsulów angielskich, leżącej wśród miasta. Anglicy uważali, że lepiej jednak przenieść rezydencyę do Koncessyi europejskiej, za ów kanał i bramy żelazne, bo za blizkie sąsiedztwo z Chińczykami bywa niebezpieczne. Ogród w tym opuszczonym Yamen, ogromny; najciekawsze, to owo tak czysto chińskie wejście do samego budynku, w formie kolistego otworu w murze, niczem i nigdy nie zamykanego. Pokrzepiwszy ciało doskonałem śniadaniem, po rozmowie niezbyt świetnej, bo Alabaster mówi cicho i niewyraźnie, minister nie słyszy, a ja nie rozumiem — ruszyliśmy dalej zwiedzać. Więc znowu wśród tysięcy przechodniów, w coraz węższe i ciemniejsze zapuszczamy się uliczki! Po chwili, obszerniejszy plac, brama w ogromne figury malowana, zdobna — to pagoda. Tym razem pagoda arcyciekawa, bo Buddzie poświęcona.
Zauważyć tu muszę, że aczkolwiek Chińczycy są buddystami, nie przeszkadza im to mieć całej kolonii najrozliczniejszych duchów, półbożków, których działanie (są niesłychanie zabobonni) wszędzie widzą i konstatują — chcąc z nimi jak najlepsze utrzymać stosunki, palą im na każdym kroku smrodliwe kadzidła, puszczają hałaśliwe petardy i stawiają nie stylem, ale ilością i rozmiarami imponujące pagody. Tutaj pierwsza pagoda Sykyi poświęcona. Sam Budda inny niż w Indyach (Ceylonie) i Syamie, inaczej wygląda, — i choć siedzi z założonemi po turecku nogami, inaczej je trzyma, nie ma tej istotnie często imponującej powagi, co Buddowie syamscy. Przed figurą Buddy mały ołtarzyk, a nad nim, rozmiarów naturalnych, figura Konfucyusza. Z ogromną ciekawością przyglądam się tej postaci, której rzadko potem, dotąd nigdy, w świątyniach nie spotykałem. Postawą do samego Buddy nieco zbliżony, siedzi jak tamten, tylko z ruchu rąk i głowy widać, że coś mówi, wykłada. Długie nie-