Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 090.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miestnika, gdzie nota bene jako największą ciekawość pokazywano nam łóżko nieboszczyka króla, alias dwie stare kanapy europejskie, zestawione razem; przejechawszy dalej gaik drzew mango, najlepszego owocu ziemi, jak twierdzą — wyjechaliśmy tyłami, dzisiejszej Ajutii, na drożynę, między ogrodami i gajami, do ruin prowadzącą. Zaraz za wsią zaczynają się stare mury stolicy, ale niewiele z nich widać, choć jeszcze lat temu 106, było to miasto zamieszkałe. Krzewy, powoje, najrozliczniejsze drzewa i drzewka, porozsadzały, poniszczyły te mury, jak zawsze z niepalonej cegły stawiane; gdzieniegdzie tylko spostrzedz można ślady fundamentów. Tylko mury świątyń jakotako się jeszcze utrzymały. Domy mieszkalne prawie wszystkie były drewniane, więc z nich ani śladu. Za to część miasta, gdzie stały świątynie, wspaniała, ogromne czyni wrażenie. Wśród istotnego morza zieloności, sterczą całe rzędy praczedyj, niektóre jeszcze w dobrym stanie, inne napół zwalone, inne znowu Pizańską wieżę przypominając, stoją pochylone. Niektóre uchwyciło drzewo powojowe w swe ramiona, popsuło, podziurawiło, porozsadzało miejscami mur kamienny, otwierając swym korzeniom przejście, ale nie chcąc burzyć zupełnie, uchwyciło konarami górną część praczedyi, podniosło ją zlekka, i tak trzyma w powietrzu prawie całą; nic ciekawszego wystawić sobie nie można. Przyroda podzwrotnikowa inna niż w Egipcie. Tam piasek przechowuje i utrzymuje dzieła ludzkiej sztuki, wbrew nawet woli człowieka — tu człowiek walczyć musi i pilnować się nieustannie, by to co stworzył, nie pochłonęła, nie zburzyła matka przyroda. Klimat zabija człowieka, zwłaszcza białego (febry, bery-bery) — przyroda niszczy, zasłania, rozsadza jego dzieła.
Jedna tylko świątynia, wielka niegdyś i wspaniała zapewne, wielki Wat ogromnego Buddy, ostała się jakotako, mimo zbiorowych ataków, czasu, deszczu i roślinności. Wieczorem, gdy słońce ku zachodowi mieć się poczynało, stanęliśmy wpośród tej przepięknej ruiny, gdzie ogromnych rozmiarów Budda, niegdyś cały złoto-bronzową blachą kryty, mimo, iż jedno ramię już stracił, mimo, iż mu na głowie