Strona:PL Odprawa posłów greckich (Jan Kochanowski) 021.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Sprawę o sobie; teraz niechcę uszu waszych
Słowy próżnemi bawić, ale maluczko co
Powiedziawszy ostatek na boga przypuszczę
I na łaskę ojcowską i was wszytkich zdanie.
Wszytkim wam jest świadomo, jakim ja był żywot
Wziął przedsię; żeciem nigdy tych burkowych[1] biesiad
Patrzać niechciał; wolałem po gęstych dąbrowach
Prędkie jelenie gonić abo dzikie świnie;
Anim ja tego sobie za niewczas poczytał,
W budzie leśnej się przespać i nad stady chodzić.
Nie myśliłciem ja wtenczas namniej o Helenie,
Ani to imię przedtem w uszu mych postało —
Wenus, kiedy mię naprzód trzy boginie sobie
Za sędziego obrały, Wenus mi ją sama
Napierwej zaleciła i za żonę dała;
Ludzie, widzę, u boga szczęścia sobie proszą,
A ja kiedy mię z chęci swej tem potykali,
Miałem gardzić? — przyjąłem i przyjąłem wdzięcznie,
I mam pewną nadzieję, że tenże bóg, który
Uczcił mię naprzód, będzie i do końca szczęścił
I, co mi dał, nieda mi ledajako wydrzeć.
A bych też był żony swej ludzkim obyczajem
Dostawał, niewiem, czemu onym się zyść miało

  1. Brukowy, hałasujący, próżniaczy, junacki. Linde.