Strona:PL Michał Bałucki-Ciężkie czasy.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ski królowej Elżbiecie, zucę mu mój oberrok pod nogi. Zobacy mama, jaki to salony efekt zrobi! (Wybiega).
Petronela (wyciąga za nim ręce). Spiesz mój synu!
Żuryło (na przodzie sceny — na boku — patrząc za odchodzącymi z politowaniem). Gdybym nie wiedział kto to, przysiągłbym, że lokaje!
Bronia (z lewej — do Karola). Już jedzie — prawda?
Karol. Podobno!
Bronia. Chodźmy do okna. Stąd najlepiej zobaczymy.
Idalia Maman — jak mi serce bije.
Aurora (daje jej flakonik). „Courage — ma chère!
Żuryło (zbliża się z uśmiechem do okna). No — cóż tam?
Bronia. Powóz zajechał już przed ganek! (Wiwaty — okrzyki „hoch“, wiwat, „er lebe hoch“).
Petronela (która zaciekawiona zbliżyła się do okna i patrzy ponad głowy stojących). Jakoś nikt nie wysiada!
Bronia. Służący oddaje Julkowi jakieś pismo!
Karol. Telegram!
Bronia. Czyta głośno...
Petronela. Coś musi być niedobrego — bo wszyscy mają jakieś powarzone miny!
Bronia. I muzyce kazali przestać!
Petronela (zaniepokojona). Co to być może?
Karol. Idą tutaj wszyscy! (Wchodzą Bajkowski, Kwaskiewicz, Giętkowski, Leonidas, kwaśni i zachmurzeni).
Bajkowski (rzuca czapkę na ziemię). A bodaj to siarczyste pioruny!
Petronela. Co to jest?... co się stało?... Gdzie książę?
Kwaskiewicz (machając ręką). A dyabli go wiedzą! (Siada zły na boku na przodzie sceny).
Petronela (do Bajkowskiego). Więc przyjazd odłożony?
Bajkowski. „In secula seculorum“!
Aurora (do męża). Jakto?
Giętkowski. Trafiło mu się kupić jakieś inne dobra w Styryi.
Bajkowski. I nas w trąbę puścił! — O! te arystokraty!
Idalja (omdlewając). Maman — słabo mi!
Aurora (cucąc ją)! Idaljo!... Alfredzie!
Giętkowski (spieszy na ratunek córce).
Żuryło. Masz babo redutę!
Kwaskiewicz. Ja przeczuwałem, że się to nie uda, bo my już mamy takie psie szczęście.

(Zasłona spada).