Strona:PL Melchior Pudłowski i jego pisma.djvu/055

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
27.   Do tegoż.

Czekają cię z radością moje nizkie progi,
Bywał w takiej chałupie Mars, on bóg tak srogi,
I Jowisz się nie brzydził jeszcze podlejszemi,
I ty się, proszę, nie brzydź ścianami racjemi.



28.   Do jednego nieprzyjaciela.

Widzę, czynisz dobrą myśl mym nieszczęścim sobie,
Lecz ja powiem: co mnie dziś, jutro zasię tobie.
Przysiągłby, że-ć fortuna w dziedzictwo się dała;
Radzę, patrz pilno, by-ć się z rąk nie wywikłała.



29.   O Rożnie.

Za starych lat pieczenie na rożniech piekano,
Lecz teraz, widzę, zgoła wszytko pomieszano.
Oczy moje widziały wczora przy biesiedzie,
Ali na stół nasz Rożen ze stem złotych jedzie.
I zda mi się, nie wskórał na tej krotochwili,        5
Bom tak baczył, że Rożna w karty ogolili.



30.   O tymże.

Bodaj go, Boże, zabit w to prawo wprawował,
Na coś inszego Pan Bóg pana Hożna chował,
Niżli na te wykręty, które go tak zjęły,
Że mu wszytki rycerskie zabawy odjęły.
Pomnię, gdy się nie bawił on temi plotkami,        5
A teraz już nalepszy praktyk między nami.
Spytam go dziś o pozwie, co-ć się zda w tej mierze?
A on prosto by z bicza: tuz, pry, króla bierze.
Zdumiałem się, iż mi tak k rzeczy odpowiedział:
Alboć nad tą akcyą dziś całą noc siedział.        10



31.   Nagrobek Stanisławowi Grzebskiemu.

To miejsce, w którym ciało twoje pochowano,
Godna rzecz, aby łzami często omywano.
Nauka, cnota, rozum i postępki święte
Tam z tobą zaraz w ten grób z pośrzodku nas wzięte.