Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 227.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mię to otuchą. Rozsądne słowo Ani musiało zaważyć i na nim, a jej spokój dodawał mu sił i odwagi w walce niewątpliwie trudnej.
Jednocześnie zauważyłem porozumiewawcze spojrzenie pomiędzy Micawberem i Traddlesem, który usunął się na bok.
Ania prosiła, abyśmy usiedli, zajęła miejsce obok babki.
Pan Micawber z ogromną linją za tużurkiem stanął we drzwiach.
— Możesz odejść — zwrócił się Urja do niego.
Lecz pan Micawber nie ruszył się z miejsca.
— Na co czekasz? — powtórzył niecierpliwie. — Powiedziałem ci, że możesz odejść. Czy słyszysz?
— Słyszę — odparł wyniośle.
Urja spojrzał na niego z hamowanym gniewem.
— Więc ruszaj do roboty. Zdaje mi się, że będę musiał rozstać się z panem wcześniej, niż myślałem. Czego chcesz jeszcze?
— Chcę — przemówił Micawber głośno, choć blady był jak ściana — chcę powiedzieć wobec tych świadków, że jest na świecie oszust imieniem Urja Heep!
Urja zachwiał się i upadł na krzesło, jakgdyby ugodzony nagłym ciosem. Wściekłość i przerażenie nadały jego twarzy wyraz wstrętny i straszny. Opamiętał się jednak.
— Ha! To spisek — zawołał. — Zmówiliście się z moim sługą! Przekupiliście go. Ale ja was się nie boję. Mam was wszystkich w ręku. Zazdrościcie mi, że z niczego się wyniosłem o własnej sile. He, panie Copperfield...
— Panie Micawber — przerwałem stanowczo — postępuj z tym człowiekiem, jak na to zasłużył.
— Ha, ha! — zaśmiał się Urja. — Przekupiony sługa, wyrzutek społeczeństwa, którego wyciągnąłem z błota, przyjaciel włóczęgi, który zdechłby z głodu, gdyby go nie przygarnęła z litości stara baba. Znam też dobrze i twoje tajemnice, miss Trotwood, miałem przyjemność znać twego małżonka. Ha, ha, ha! A co do pani, miss Wickfield, radzę