Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 221.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po pierwsze więc, natychmiast odpisaliśmy obaj zacnej pani Micawber, starając się ją uspokoić i obiecując zająć się jej mężem.
Następnie postanowiliśmy udać się razem na miejsce wskazane.
Pan Micawber już oczekiwał, oparty o mur więzienia, z twarzą pełną wyrazu, jakby rozmawiał z chmurami. Zauważyłem jednak pewne zaniedbanie w stroju, a oczy niespokojne wyrażały zmieszanie.
Wymieniliśmy zwykłe uprzejmości, zapytując o zdrowie, lecz i na te najprostsze zapytania odpowiadał z jąkaniem i chwytaniem się za głowę.
Wzięliśmy go wreszcie obydwaj pod ręce i szliśmy wprost przed siebie na przechadzkę.
— Jakże się panu podoba nowy zawód? — odezwał się swobodnie Traddles.
Gość nic nie odpowiedział.
— A cóż porabia pan Heep, nasz przyjaciel? — wtrąciłem znów po chwili.
Micawber stanął nagle w obronnej postawie, pobladł, usta mu drżały, oczy zamigotały jakoś dziwnie.
— Co to jest „nasz przyjaciel“? — przemówił z goryczą. — Jeśli pan Heep jest pańskim przyjacielem, mogę pana tylko żałować; jeżeli go uważasz za mojego, mogę tylko uśmiechnąć się z ironją. Co on porabia? To, co lis, kiedy poluje na zdobycz. A zresztą proszę, porzućmy ten przedmiot rozmowy. Nie chcę, nie mogę więcej! Uciekam od tego.
Skręcił nagle w boczną uliczkę, oparł się o mur domu, wyjął chustkę z kieszeni i zasłoniwszy twarz, szlochał.
— Idźcie sobie, panowie — odezwał się wreszcie. — Nie dla mnie towarzystwo takich jak wy ludzi, nędzny robak sam czołgać się musi w ukryciu.
Mimo to czekaliśmy, aż się uspokoi, a wtedy przemówiłem znów bardzo serdecznie, zapewniając, że babka po-