Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 210.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

obiecała przyjechać do Londynu przy pierwszej sposobności, ażeby poznać moją narzeczoną.
Oczekiwałem tego z upragnieniem. Dorę kochałem bardzo, lecz była często takiem dzieckiem, że nie umiałem sobie z nią poradzić, a jeśli usiłowałem być poważny, nazywała mię „brzydkim chłopcem“ i wybuchała płaczem.
Nie mogłem znieść jej płaczu i przepraszałem gorąco, ale potem dręczyły mię różne obawy i chciałbym już raz wiedzieć, czy ja jestem winien. A któż sprawiedliwiej osądzi od Ani?
Byłem więc uszczęśliwiony podwójnie po otrzymaniu listu, że zamierza spełnić swoją obietnicę.
Powitałem ją z największą radością, ale jakież było moje zadziwienie, kiedy zastałem w sąsiednim pokoju panią Heep, którą jej troskliwy synek przysłał także, ażeby zasięgnęła rady doktora na dręczący ją reumatyzm.
Tym sposobem i tutaj Ania była pod dozorem, gdyż nie mogła zupełnie zaniedbać staruszki.
Opanowawszy niezadowolenie, oświadczyłem, że ją zabieram do Dory. Tam już nie mogła pani Heep nam towarzyszyć.
Biedna Dora przeraziła się ogromnie na wiadomość, że Ania przyszła ze mną, i nie chciała wyjść wcale do bawialnego pokoju. Ania jest za mądra. Ania jest doskonała. Ona nie chce, żeby się z niej wyśmiewano. Ona wie, że jest dzieckiem, ale mnie bardzo kocha!
Namówiłem ją wreszcie, uprosiłem, prawie zmusiłem, i jakież było szczęście, kiedy Ania przytuliła do piersi jej złotowłosą główkę i nazwała także „kwiatuszkiem“.
Lody obawy zniknęły odrazu, coraz śmielej chabrowe oczy wpatrywały się w słodką, choć poważną twarz Ani, oświadczyła nakoniec, że ją bardzo kocha, że Ania jest napewno dobra i będzie ją także kochała. Nastąpiło zaraz przedstawienie Gipa, a potem: powiedz, Aniu, dlaczego on mówi — i tak dalej.