Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 193.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bie siły i ochotę zmierzyć się z losem i wydrzeć mu, czego pragnąłem.
Wyobrażałem sobie, że jestem prostym robotnikiem, który z siekierą w ręku idzie w głąb puszczy niezmiernej, aby ścinać olbrzymie stare drzewa przeciwności. A każdy olbrzym, który u stóp moich legnie, to stopień schodów do mojej przyszłości; gdy położę wszystkie, zostanę zwycięzcą.
Zacząłem od wyprawy do doktora Stronga, u którego mogłem się zjawić bardzo wcześnie. Przyjął mnie życzliwie, wysłuchał uważnie, i jak Ania przepowiedziała, był rad niezmiernie z mej kandydatury. Ponieważ mu chodziło głównie o korekty dzieł naukowych, które wydawał obecnie, nie narzucał mi godzin stałych i pozwalał spożytkować czas wolny według możności. Moja biurowa praca zaczynała się o jedenastej, tutaj mogłem przychodzić już o siódmej na parę godzin, a drugi raz wieczorem około dziewiątej. Praca być może bardzo rozmaita: sprawozdania, wyszukiwanie, korekta i t. p. Ofiarował mi za to sto funtów rocznie, zaznaczając, że jest to niewiele, lecz tylko tyle dać może.
Zgodziłem się najchętniej. Był to znów dochód stały i nie do pogardzenia w obecnych warunkach, a przytem pozostawiał mi pewną swobodę, co zamierzałem w inny sposób spożytkować. Tutaj zacząć miałem od jutra.
Stawiłem się nazajutrz punktualnie i rozpocząłem życie bardzo czynne. Wstawałem o piątej. O siódmej byłem u doktora, przed jedenastą w biurze, po obiedzie trochę wolnego czasu, na który miałem także pewne plany, wieczór znów u doktora i powrót do domu między 10 a 11.
Do Dory napisałem, że pragnę ją widzieć i mam ważne rzeczy do opowiedzenia, ale jestem bardzo zajęty, ojciec może mię nie zaprosi na niedzielę, więc proszę ją, ażeby mię zawiadomiła, kiedy będzie w Londynie u swej ciotki. Ciotka Dory mię lubi, spotykaliśmy się u niej już nieraz, więc byłoby to dla mnie najdogodniej.