Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 148.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wszystkie wolne godziny traciłem na przechadzki, w nadziei, że zobaczę jej jasny kapelusz (miała ich wiele, a znałem je wszystkie!) i jeżeli raczyła na mój niski ukłon odpowiedzieć uśmiechem, byłem w siódmem niebie.
Pod wpływem tej miłości straciłem apetyt i nosiłem na codzień najdroższe krawaty. Bezustannie czyściłem swoje suknie i buty w przekonaniu, że tym sposobem jestem godniejszy jej względów.
Wieczorem wychodziłem zwykle na przechadzkę i krążyłem dokoła domu państwa Larkins, co czasem pozwalało mi spotkać jej ojca i zamienić z nim kilka uprzejmych wyrazów. Niekiedy w jasno oświetlonych oknach widziałem żywo kręcące się pary, a wtedy zazdrość szarpała mi serce.
Lecz gdy pogasły światła i wszyscy zasnęli, mogłem marzyć, iż pożar wybucha w ich domu, a moja odwaga ocala jej życie, wynoszę ją z płomieni, jestem bohaterem.
Nie wiem, dlaczego wtedy przypominało mi się, że mam lat siedemnaście, co w moich własnych oczach było zbyt wczesną młodością. Wprawdzie mogłem mieć pewność, że za trzy — cztery lata będę dwudziestoletnim, dojrzałym młodzieńcem, ale tymczasem...
Bal u państwa Larkins miał stanowić epokę w mojem życiu. Dostałem zaproszenie!
Ileż rojeń i słodkich marzeń. Wyobrażałem sobie, że w szczęśliwej chwili z męską odwagą wyznaję jej miłość. A ona ze wzruszeniem chyli ku mnie głowę i odpowiada szeptem:
— Mogęż temu wierzyć?...
Potem pan Larkins bierze mię w objęcia:
— Błogosławię wam, dzieci!
Potem przyjeżdża babka. Widzę się w ślubnym stroju obok mej wybranej.
Błogi dzień nadszedł wreszcie. Okna oświetlone, w sali światła i barwne stroje. Ona w błękitach cała, czarująca! Czułem trochę osamotnienia, gdyż po raz pierwszy w ży-