Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 020.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

On był z tego zadowolony i przychodził do nas dość często, a jeżeli nie przyszedł, spędzałem wieczory sam z mamą, bo Peggotty teraz miała ciągle jakieś zajęcie i rzadko do nas przychodziła.
Zato mama wtedy była taka dobra. Czytywaliśmy razem, mama mi opowiadała jakieś prześliczne historje. Mówiła, że chciałaby, żebym był bardzo mądry. Że mężczyzna musi być mądry i dzielny, bo jest opiekunem kobiety. Że nikomu, nikomu nie powinienem wierzyć, gdyby mi mówił, że ona mię nie kocha.
Jakże mógłbym uwierzyć takiej rzeczy?
Pewnego dnia w jesieni byłem z mamą w ogrodzie od ulicy, kiedy zobaczyliśmy pana Murdstone konno. Zatrzymał się przy furtce, pocałował mamę w rękę i powiedział, że jedzie obejrzeć yacht czyli mały statek swego przyjaciela, i jeśli mama pozwoli, zabrałby mię z sobą. Mogę siedzieć przed nim na siodle.
Dzień był ciepły i piękny, nigdy jeszcze w życiu nie jechałem konno na siodle, więc miałem ogromną ochotę, a mama chętnie zezwoliła.
Pobiegłem do Peggotty, żeby się trochę przebrać i przyczesać, a pan Murdstone z mamą spacerowali tymczasem po alei, wpobliżu furtki, oczekując mego powrotu,
Peggotty była jakoś w złym humorze, niebardzo delikatnie przyczesała mi włosy, nie mogła znaleźć szczotki, żeby oczyścić ubranie, wkońcu jednak wyrwałem się uszczęśliwiony i pobiegłem znowu do furtki.
Za chwilę zwolna jechałem ulicą, oglądając się jeszcze na mamę.
Było mi bardzo dziwnie siedzieć przed panem Murdstone i od czasu do czasu odwracałem głowę, aby na niego spojrzeć. Jego bardzo czarne oczy wydawały mi się dziwne, jakby puste, ale musiałem przyznać, że jest bardzo piękny. Miał świeżą cerę, rysy regularne, prześliczne czarne włosy, brwi prawie zrośnięte i purpurowe usta.