Strona:PL Jerzy Żuławski - Prolegomena.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 118 —

jest urzeczywistnianie bożej myśli na ziemi w kierunku z góry im od Boga przeznaczonym. Narody, spełniające swoje posłannictwo, stają się wcieleniem idei bożej, dźwiękami czystemi, które Bóg w akordy układa i w pieśń tryumfu swego Ducha świętego wiąże. Ale bez walki niema zwycięstwa, bez napięcia strun niema harmonji. Nim duch narodu tedy do doskonałości dojdzie, musi ciężką walkę z ciałem stoczyć i przemóc je, a następnie zdobyć ciągłą pracą wewnętrzną jednostek napięcie potrzebne do wydania czystego tonu. Wszystkie walki i burze dziejowe, to są stopnie tylko, po których duch wyżej wciąż ku Bogu wstępuje.
Słowacki widział w całym wszechświecie rozwój, a rozwój ten wszędzie, gdziekolwiek go spotykał, przedstawiał mu się, jako wznoszenie się przez formy coraz to wyższe ku najwyższej i najdoskonalszej z form, ku Bogu. Tak rozwijał się świat nieorganiczny i organiczny w Genesis z ducha, tak rozwijają się narody. Na każdym stopniu rozwoju musi w sobie każdy byt, a więc i naród, »wypracować« jakąś cnotę, jakąś potrzebną i ważną własność, która odtąd się staje jego stałym nabytkiem, kromia gdy ją zechce »ofiarować Bogu« za inną, wyższą. Z tych prac i ofiarowań składają się dzieje świata i ludzkości.
Oczywista, że wedle takiego pojmowania dziejów historja ludów powinna być historją ich rozwoju z ducha na tle zewnętrznych wypadków nakreśloną. To nam właśnie chciał dać Słowacki w Królu-Duchu i z tego też stanowiska na wielką jego niedokończoną epopeję patrzeć należy.
W jednym z listów do Krasińskiego wypowiada