Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 114.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tragik i afisze zapowiadały przedstawienie jednego z dramatycznych najnowszych arcydzieł. W nie wielkim prowincjonalnym teatrze tłum był niezmierny, Kamila ukazała się znowu w swej loży, nie z matką, już tym razem, ale z mężem. Uważano, że pan Graba wprowadził żonę z wielkiem uszanowaniem, sam podał jej krzesło i zdjął z niej okrycie, pomimo że u drzwi stał uliberjowany lokaj. Kamila przyjmowała te zabiegi ze zwykłym sobie spokojem postawy, ale nie spostrzeżono ani razu, aby spojrzała na męża, owszem, gdy naprzeciw niej usiadł, spuściła oczy na leżący przed nią afisz i już ich nie podniosła aż do chwili, w której podjęto zasłonę. Kilku mężczyzn zaciekawionych przez nią i pociągniętych ku niej, więcej zapewne wyobraźnią niż sercem, poświęciło na ten raz przyjemność widzenia gry aktorów, a całą uwagę zwróciło na grę jej twarzy i ruchów. Zrazu nie odbiło się w niej nic nadzwyczajnego: w czasie pierwszego aktu, gdy wątek dramatu począł się dopiero rozwijać, Kamila siedziała nieruchoma, spokojna, wpatrzona w scenę. Ale gdy w drugim akcie dramat dochodził do całej potęgi, gdy na scenie rozpoczęły się jęki boleści, rzucania się rozpaczy, groza morderstw, Kamila bladła stopniowo, aż nagle usta jej zadrżały i głowę pochyliła bardzo nisko.
Graba zwrócił się szybko, szepnął coś do niej, a nie otrzymując odpowiedzi, skinął na lokaja, który wnet wybiegł z rozkazem zapewne przywołania powozu, a sam narzucił na żonę beduinę i podał jej ramię. Kamila podniosła twarz strasznie bladą, z oczami pałającemi gorączkowym ogniem, chwiejąc się powstała i wyszła z loży takim krokiem, jak gdyby natychmiast miała upaść zemdlona.
Mężczyźni, którzy to widzieli, wzruszyli ramionami i rzekli między sobą: — „Z komedji nie śmieje się, mdleje na dramacie, dziwna kobieta!“ — a że wszyscy bywali u