Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 091.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i zaczęła mówić o czem innem.
Nie upłynęła godzina, gdy wszedł Tozio.
Pani szambelanowa ujrzawszy go, wyciągnęła obie ręce i krzyknęła:
Mon fils! o, mon fils! quelle joie! j’etouffe!
Tozio zbliżył się do niej bez pospiechu, nie znać na nim było żadnego szczególnego wrażenia, pocałował rękę matki i rzekł obojętnie:
— Jak się ma kochana mama? Jakże kochana mama podróż odbyła?
Zwrócił się do siostry, która przy wejściu jego powstała. Wziął jej obie ręce i patrzył na nią przez chwilę, pociągnął ją do siebie i rzekł serdecznie:
— Dobrze, żeś przyjechała, Ryto, tęskno mi już było za tobą!
Na spokojnej twarzy Ryty odbiło się wzruszenie i oczy jej zabłysły jakby łzą. Jeżeli to jednak łza była, nikt jej nie ujrzał, bo wnet powściągnięta zniknęła pod powieką, a tylko dłonie Ryty energicznem ujęciem uścisnęły obie ręce bratu. Nie rzekła przytem ani słowa i znowu posągowo spokojna, usiadła na swojem miejscu.
Dieu! mon fils! jakże też jesteś ubrany! — zawołała po chwili pani szambelanowa; — kolorowy krawat! któż teraz nosi kolorowe krawety? to parafjaństwo! czarne tylko są dystyngowane. Kołnierz przy tużurku powinien być także ze szpiczastemi końcami, a nie okrągły jak twój. Znać zaraz, że mieszkasz w małej mieścinie. Gdybyś widział elegancką młodzież drezdeńską! Wyglądają tam wszyscy jak laleczki wyrznięte z żurnalu. A propos żurnalu, przywiozłam ci kilka modelów najmodniejszych ubrań męskich.
Po ustach Tozia przebiegł ironiczny uśmiech.
— I nic więcej nie przywiozłaś mi z Drezna moja