Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 090.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przyjaciół, ludzi powiększej części uczonych, albo stojących na czele dyplomacji niemieckiej. Posiada bardzo piękny księgozbiór i przez cały czas mego pobytu w Dreznie służyłam mu za bibliotekarza. Było mi bardzo przykro rozstawać się z wujem.
— Zapewne też z żalem opuszczałaś Drezno?
— Przeciwnie, z żalem opuszczałam tylko wuja, jego przyjaciół i jego bibliotekę, cieszyłam się jednak, że wrócę do kraju, bo zdaniem mojem można żyć w całej pełni tylko w miejscu, gdzie wszystko znane nam dobrze, rodzinne, a więc i najmilsze. Zresztą przecież i brata już od dwóch lat nie widziałam.
Główną cechą rozmowy Ryty był spokojny, prawie obojętny ton, jakim ciągle mówiła, tylko przy ostatniej wzmiance o bracie, głos jej zmiękł i nabrał pewnej tkliwości.
— Czy wiesz Ryto, że Tozio bardzo jest zmieniony od pewnego czasu? — rzekła Adzia.
— Pod jakim względem? — zapytała Ryta, a w myślących i obojętnych jej oczach odmalował się niepokój.
— Zmizerniał, kaszle ciągle i od kilku miesięcy ma minę chorego.
Ryta nie odpowiedziała, tylko spuściła oczy i zamyśliła się tak, że Adzia kilka razy przemawiać do niej musiała, nim otrzymała odpowiedź.
Ou est mon mouchoir de poche, Ryta, czy nie wiesz, ou est mon mouchoir de poche? — zawołała nagle pani szambelanowa, szukając w obu kieszeniach okrycia, i wydobywając z nich mnóstwo pugilaresów, bombonierek, cygarniczek i t. p. fatałaszek.
Vous l’avez certainement perdu maman, — odpowiedziała Ryta z zupełnym spokojem.
Mon Dieu, oui, je l’aie perdu, — rzekła pani Słabecka