Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kobieta wygląda, jak ten podły kwiatek, co na polu rośnie, a z szykiem to zaraz zapachnie, jak ta róża, około której uprawa chodziła. Przytem panna Eugenia, jak też i brat, do inteligencyi należą. Doktorowie, profesorowie i inżynierowie u nich bywają, a podczas taka zbierze się tam kompania, że człowiek, choć sam i gęby otworzyć nie potrafi, głowę wszakoż podnosi do góry, że do niej zaliczać się może... Ot czego mi wyrzekać się przychodzi...
— To po cóż się wyrzekać? Najlepiej otwarcie powiedzieć o wszystkiem Naści i do panny Eugenii powrócić...
Z nizko schyloną twarzą, chwiejnie jakoś sznurek od binokli na palec okręcał.
— Kiedy osobliwe jakieś upodobanie do Naści mam i, wszystkie jej niedostatki postrzegając, a nijak o rozstaniu się z nią ze spokojnością myśleć nie mogę. Nieszczęśliwym się uczuwam, bo najgorsza to już jest rzecz, kiedy w człowieku takie podwójne serce i podwójne myślenie zasiądzie. I tu ciągnie i tam ciągnie. Rozedrzyj się tu, człowieku, na dwoje!
Tak przeminęło jeszcze tygodni kilka, aż razu pewnego pan Apolinary do kuchenki Naścinej, gdzie ona w szafie naczynia gospodarskie ustawiała, wszedłszy, oznajmił, że bracia mu już wszystkie pieniądze należne wypłacili.