Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mnie czas drogi! Ja zamierzyłem na górę wysoką wspinać się i samego wierzchołka jej dosięgnąć, tedy na półrocze ręce bezczynnie zakładać i męką mi być musi i stratą wielką.
Racya. Ale co przeciwko temu poradzić, kiedy wszyscy czuli, że i jej żądanie było słuszne? Gniewem narzeczonego zmartwiona, błagające oczy ku niemu wzniosła i ręce, jak do pacierza składając, prosiła:
— Niech będzie za pół roku!
Ale on nieubłaganym się okazał, a w dodatku, jak pokrzywa piekącym.
— A cóż mnie panna Anastazya przez te pół roku czynić rozkaże? Może mam na dziaduniowej mogile położyć się i tam poczekać, aż panna Anastazya nauczy się żywym nad umarłymi pierwszeństwo przyznawać?
Naścia, chustkę z kieszeni dobywszy, do oczu ją przycisnęła, co widząc pani Wincentowa, która życzliwą jej jest, zwykłym sobie sposobem, bardzo pomału słowa wymawiając, odezwała się:
— To niech pan przez ten czas u braci posiedzi i w gospodarstwie im dopomaga. Tak i w blizkości narzeczonej pan ostanie i próżniactwem nie zgrzeszy. A braciom rodzonym dopomagać, to podczas nawet pięknym postępkiem być może.