Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kłego czoła patrzały na świat bystro i ogniście. Surdut miał na sobie z samodziału szarego gruby, ale przystojnie skrojony i w czarne taśmy zdobny, brodę szpakowatą, krótko ostrzyżoną, a gdy przed wejściem do świetlicy czapkę z głowy zdjął, odsłonił czuprynę też szpakowatą i tak nadmiar gęstą, że nakształt strzechy wysoko nad głową mu się podnosiła.
Przed trumną nieboszczyka przykląkł, i kiedy żegnając się westchnął, to od tego westchnienia aż płatki kwiatów błękitne i białe w górę podleciały. Z klęczek powstawszy, ku bokówce się skierował, a gdy miał już do niej wejść, bratankowie nieboszczykowi drzwi za nim zamknąć chcieli, ale on sprzeciwił się temu, głośno powiadając, że wolą pana Cyryaka było, aby jak największa liczba świadków przy czytaniu testamentu jego była obecna.
Tedy ludzie od drzwi świetlicy pogarnęli się w tamtą stronę i przed drzwiami bokówki uformowali tłumik spory, złożony z surdutów białych i szarych, pomiędzy którymi pstrzyło się nieco kolorowych kaftanów kobiecych, że to czasu żniw zawsze kobiety szlacheckie ubierają się w taką odzież z jaskrawych perkalów. W tłumiku tym i pomiędzy osobami bokówkę zapełniającemi uczyniła się cichość taka, że kiedy Nawróciciel z kieszeni surduta kopertę niewielką