Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miotów, które nabyli już, lub nabyć zamierzali. Nawróciciel przyniósł Józefie w podarunku kosz pięknych rumianych jabłek ze swego ogrodu, a Kwiczołowa przybiegła ze świeżo upieczonym pierogiem, którego powłoka świeciła bronzem pozłacanym, obok czerwonych jabłek. Anastazya zaś śliwki węgierki w koszyku roznosiła pomiędzy gośćmi, podając i zapraszając:
— Jedzcie, bądźcie łaskawi! Kosztujcie, bardzo proszę! Sama te węgierki w sadziku swym wyhodowałam...
I zaraz śpiesznie się poprawiła:
— Z pomocą dziaduńka je wyhodowałam... Spore już drzewka, w tym roku obrodziły... Jedzcie, bądźcie łaskawi, bardzo proszę!
W najpiękniejszej swej sukience z jasnego perkalu, pałała w złotym warkoczu pelargonią, z wazonu uszczkniętą, i usta też miała tak, jak pelargonia, szkarłatem płonące. Żwawo krzątając się, wybiegła do sionki, skąd niebawem wróciła z plastrem miodu na misie, którą obok czerwonych jabłek i bronzowego pieroga postawiła, a znowu wybiegłszy, znowu wróciła, niosąc w jednej ręce biały kubek gliniany, a w drugiej dzbanek napełniony mlekiem. Z kubkiem i dzbankiem znowu krążyć pomiędzy gośćmi zaczęła.
— Może mleka chcecie? Pijcie, bądźcie ła-