Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w ręce ją całować. Ale ona za nic się temu nie dała, i jakby temi oznakami cześci do wyznania przymuszona, rzekła:
— Nie okazujcie mi czci takiej, bom jej niegodna: grzesznicą pokutującą jestem. Grzech srogi w pierwszej młodości swej popełniłam, a mówię to wam dlatego, abyście nie poczytywali mnie za taką, jaką nie jestem. Służyć wam żądam, a tem służeniem przebłagać Boga i tę spólną ziemię naszą, którą obraziłam srodze. Ostawajcie zdrowi! Żyjcie z Bogiem i po Bożemu! Za rok, jeżeli żyć będę, przyjadę znowu.
Nawróciciel odwiózł ją sam parokonną bryczką do Jaśmontów, okolicy o małą milę od Tuczyniec oddalonej, a potem to już na cały rok wszelka wieść o niej przepadła. Tylko gdy długie wieczory zimowe nastały i ludziom pamiątki przez nią ostawione często przed oczy nasuwać się poczęły, wspominali ją nieraz z lubością wielką, niby anioła, który przeleciał, szary pomrok życia powszedniego smugą świetlistą przerznął — i zniknął.
Baby to nawet i zaczęły już były prawić a przepowiadać, że tu nigdy już nie przyjedzie, bo żadną Józefą, niewiastą z ciałem i kośćmi po świecie chodzącą, nie była, lecz świętą jakąś, przez łzy i męczarnie ludzi biednych u Boga ubłaganą i z nieba zeszłą. I gdyby Józefa, zmarłszy lub drogę życia odmieniwszy, istotnie nigdy