Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/099

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

działa dobrze, po co to i na co Salka przyleciała, aby nowinę tę jej zwiastować, tedy wymijając ją, rzekła tylko: «Niechaj mu Pan Bóg szczęśliwą podróż daje!» Salka zaś wnet z drwiącą miną: «Czy już po zaręczynach?...» A ona bez nijakiego gniewu i bez żartobliwości ręce jej swoje pokazuje: »Widzisz, że zaręczynowego pierścienia na ręku nie mam!» I jakby się cale nic nie zdarzyło, dalej sobie snopki lnu przed dom, na słońce wystawia. Piszczałkówna jak zmyta poszła, bo miała nadzieję łzy obaczyć, lub skargi usłyszeć i po całej okolicy na języku je roznieść. Pani może nie wie o tem, że Piszczałkowie sobie, a Mrukowie sobie, ile tylko sił mają, to za pana Apolinarego Naściną sławę drą i szarpią.
Nigdy jej oni darować tego nie mogli, że na świat przyszła, tedy okoliczność dobrą tera do pomsty znalazłszy, po całej okolicy roznoszą, że to romans jest, nieprzystojność, bezbożeństwo, grzech jawny!... Jak na Hamana, tak krzyczą na nią, a są tacy, którzy, wysłuchawszy ich, wierzą i też napadają...
— A Naścia wie o tem?
— Oj! oj! i jak wie! Sama jej dla przestrogi i aby ostrożną była, opowiadałam!
— I cóż?
— Wstyd ją wielki ogarnia, że na widowi-