Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/033

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sób na nią patrzał, jakby dziwił się temu, że ona igra, nie zaś haruje po to, aby ci, którzy najwięcej rozumu mają, więc w pierwszym rzędzie i on sam, swobodnie igrać mogli.
Potem mówił dalej:
— I noga moja tutajby nie postała, gdyby nie to, że z ojcowizny nieco jeszcze pieniędzy od braci mi się należy, i że je odebrawszy, łatwiejszemi drogami pod górę pójdę. Ale widać, że na tym świecie nawet własność swoją z goryczą i smętkiem dobywać trzeba, bo oto już trzeci miesiąc tutaj siedzę, nic dotychczas wysiedzieć nie mogąc. »Czekaj do żniw« — mówią: a po żniwach: »Czekaj, aż wymłócimy«; a po wymłóceniu: »Czekaj, aż sprzedamy«. A tam tymczasem pan Rudner fabrykę już rozpoczął i pisze a pisze do mnie, abym co prędzej na pomoc mu przybywał.
— Jakąż to fabrykę p. Rudner rozpoczął?
— Korkownię założył, a lepiej mówiąc: ja i on na współkę-śmy ją założyli.
— Czy tylko przedsięwzięcie to jest pewne?
Zaśmiał się ironicznie.
— Pan Rudner do inteligencyi należy, naukę i doświadczenie ma, a ja przy nim jako równy obok równego stanąłem. W przyjaźni z sobą żyjemy i razem pod górę będziemy iść. A takie zamiary i widoki przed sobą mając, nie miód