Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom I 120.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lecz jednocześnie czułem, że jest to myśl martwa w samym zarodku. Napróżno starałem się ją dokształtować, pochwycić. Długotrwała męka znicestwiła niemal zwykłe moje zdolności myślenia. Zgłupiałem, zidyociałem.
Ruch wahadła odbywał się w płaszczyźnie, która tworzyła kąt prosty z linią mego ciała. Postrzegłem, że półksiężyc umiejscowiono tak, aby przecinał okolicę mego serca. Zawadzi o sukno mego ubrania — potem powróci i powtórzy swą czynność — jeszcze raz — i jeszcze. Pomimo przerażających rozmiarów zakreślanego łuku (coś w rodzaju stóp trzydziestu, a może i więcej) i pomimo pełnego poświstu rozpędu opadania, któryby wystarczył nawet dla przecięcia tych ścian żelaznych, koniec końcem, w przeciągu minut kilku, zawadzenie o moją szatę było wszystkiem, co mógł uczynić ów półksiężyc. Na tej myśli zatrzymałem się chwilowo. Nie śmiałem iść dalej po za kres tego rozważania. Utkwiłem na jego szczeblu z uporczywem skupieniem, jakgdybym mógł, dzięki tej uporczywości, na tym samym szczeblu powstrzymać opadanie stali. Starałem się rozmyślać o dźwięku, któ-